Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
:(((


Lipa. Dostałam okres, dwa dni odpuściłam brzuszki, jadłam jakoś normalniej, zagubiłam się chyba w czasie i przestrzeni. Nie mam motywacji, nie chce mi się, jestem zmęczona. Nie ważę się, bo jak sobie tak pozwolę jeden dzień to mogę już 2 kilo więcej ważyć. Nie obżerałam się, ale jednak. Przerwałam A6W i bardzo mi przykro...chyba, że zacznę robić dalej, jakby przerwy nie było. Ale jest coraz trudniej, a ja przed okresem taka znerwicowana byłam, że co się w sumie dziwić. Odpuściłam. Muszę się ponownie wezbrać w sobie, ale na myśl że mogę ważyć więcej mi się odechciewa. Zaczął się kolejny miesiąc, a ja się nie staram jak wcześniej. Może chwilowo odechciało mi sie jeść tylko warzywka. Potrzebowałam więcej energii. Ale nie poddam się. Nawet nie chce mi się tutaj pisać, ale nie poddaje się. Listę wieszam na lodóweczce i kontrola. Nienawidzę słabości. Spadam po gazetkę, bo jest 10 a ja dopiero wstałam, ale w sobotę w nocy pracowałam. KONTROLA!