Dzisiaj bez solidnego drugiego śniadania, jak to mam w zwyczaju, za to z malutkim muffinem bananowo-czekoladowym (z tej okazji zrezygnowałam też z węglowego dodatku do obiadu). Na śniadanie mąż zrobił mi przepiękne, karciane kanapki (dziękuję Kochanie:*). Dzień generalnie bardzo słodki, chociaż nie bardzo kaloryczny.
Udało mi się też nie zaniedbać kręcenia kółkiem - popołudniowo 40 minut. Teraz czekam z wypiekami na twarzy (mam naturę hazardzistki;)) na ogłoszenie nazwiska nowego papieża, a później oddaję już się tylko ćwiczeniom umysłowym. Myślicie, że takie też spalają kalorie? Miłego wieczorku chudzinki.