Dzisiejszy dzionek można zaliczyć do udanych
Rano na wagę nie stawałam bo i po co...))) Mam się stresować po tylu świątecznych łakociach ,różnie to mogłoby być:))) a tak do niedzieli może się unormuje:))))
Odpoczywałam sobie w domku , leniuchowałam i popijałam czerwoną herbatkę .
W południe nastąpiła lekka mobilizacja i odkurzyłam rowerek, 15 kilometrów to może nie oszałamiający wynik ale zawsze coś...
A po południu Ślubny wyciągnął mnie na wiosenny spacer...było super
Po świątecznym zasiedzeniu w domu dobrze mi to zrobiło:)))i jemu też:)))
anezob
19 kwietnia 2006, 18:19Krakusiu, spacerek to bardzo miła sprawa :) My byliśmy na rodzinnej wyprawie do lasu w poniedziałek...było super. A dziś byłam na ćwiczonkach, żeby zgubić zajączkowy prezent. Wiem, wiem...prezentów się nie oddaje, ale ten oddam bardzo chętnie...:)
ewikab
19 kwietnia 2006, 17:03Popołudnie byłoby najlepsze, ale ja co drugi dzień pracuję do 18-tej, a w pracy raczej trudno cokolwiek miksować :))))) Koniecznie musi być pity o tej samej porze? A nie mogłabym raz pić zamiast obiadu, a innym razem przed pracą, np. o 10-tej rano? Tylko czy później nie zwymiotuję na studentów? :)))) A jak nie będzie mi "szedł" z mlekiem, to zrobię na maślance, albo kefirze :)))
ewikab
19 kwietnia 2006, 14:19więc jestem coraz bliżej pietruszkowego koktailu. Już mam składniki, teraz nastawiam się psychicznie. Trzymaj za mnie kciuki :)))
wodzirejka
19 kwietnia 2006, 13:23Dziękuję Krakusiu :o))) rzeczywiście fajnie jest mieć z kim wyjść na spacer, a szczególnie fajnie, gdy ten Ktoś sam to zaproponuje... Ach.... pomarzyć można.Pa!!!<img src="https://app.vitalia.pl/img106/8471/u347miechpszcz322kiserduszko6t.gif" border="0" width="110" alt="Image Hosted by ImageShack.us" />
Jokoo
19 kwietnia 2006, 13:02Jest taka śliczna pogoda..ja tez musze wyczyścic moj rower :o)
karenina
18 kwietnia 2006, 22:11I kto tu mówi o leniuchowaniu...? Rowerek, spacer - same pożyteczne czynności. <br>Ja to dopiero mam mega lenia dzisiaj w sobie. W pracy robiłam coś... bo musiałam, ale w domu, oprócz lenia przygniotła mnie chandra. Leżę teraz sobie biedna pod nimi i ani dychu ani słychu. <br>Nie wiem jak do jutra sobie z nimi poradzę.<br> Pozdrawiam - przygnieciona do ziemi - Karenina.
Bozka1
18 kwietnia 2006, 21:06to znaczy, że nieleniuchujesz, tylko bierzesz się za siebie z marszu. Ja dzis pełne lenistwo, ale jedzonko pod kontralą. Od jutra powinno byc lepiej. A ten spacer... Ja wyciągnęłąm z domu męża w pierwsze święto. Było faktycznie przyjemnie. Wczoraj to już niestety siedzenie przy suto zstawionym stole.
katemosss
18 kwietnia 2006, 20:18wooow jak tyle schudlas :O? ja tez chce :)
wodzirejka
18 kwietnia 2006, 20:05to cudownie :o))) ja też nie staję na wagę, bo jak powiedziałaś, po co się stresować ;o)) pozdrawiam Cię ciepło! pa
Dirty
18 kwietnia 2006, 20:05tez bym chcila wybrac sie z kims kogo kocham na wiosenny spacer..nawet w deszcz..