Dziś dostarczyłam mojemu organizmowi miliony nadprogramowych kalorii.Wyprawa do Krakowa załatwić parę spraw i na zakupy.
Śniadanko jak zawsze owocowe, drugie śniadanko też samo zdrowie, problem pojawił się w porze obiadowej:zjadłam sałatkę w KFC i do tego sok pomarańczowy i jogurt naturalny z sosem wiśniowym.
moje słabości: migdały,baton Corny w czekoladzie,dwa banany, kilka ciasteczek bez czekolady i kilka ciasteczek owsianych- podobno dietetycznych.
Kolacje zjem według diety myślę że serek wiejski i pomidorek. Muszę tez trochę poćwiczyć jak co dzień, na szczęście w weekendy dochodzi jeszcze jedna forma aktywności fizycznej ;-)
w poniedziałek rano się zważę i zobaczę jaka jest sytuacja po tygodniu dietki węglowodanowej.Za dwa tygodnie wybieram się na wesele więc muszę wyglądać olśniewająco, więc tłuszczyku uciekaj ode mnie precz!!!