i nawet Mu sie nie dziwie. On mowi, ze nikt nie chce Mu pomoc. lezy w szpitalu juz szesc miesiecy. Z kazdym tygodniem przybywa Mu nowych problemow zdrowotnych. Jest juz tym zmeczony. Mial przeszczep pluc, nawet nie wiem kiedy, ale juz jakis czas temu...Potem cos Mu sie pokomplikowalo...Lezy juz taki zmarnowany. A jak juz ktos lezy z cierpieniem swoim jakis czas, to wszyscy zdaza sie do tego widoku przyzwyczaic, co nie szawsze dziala na korzysc chorego. Moze poprostu nie ma juz dla Niego pomocy radykalnej? Nie wiem. Wiem jedno, ze On nie ma ochoty zyc. Do tego jeszcze - slabo mowi po angielsku , wiec czasami probuje cos odgadnac z pomoca paru znanych mi wyrazow jezyka wloskiego, i jakos sie dogadujemy... Wiem, ze juz sie poddaje...Ale nie tak do konca, wiec podbudowuje Go...Ostatnio zobaczylam jego noge , na ktorej pokazala sie zyla grubosci tak duzej (nie chce uzyc tu porownania, bo moge zniesmaczyc wielu z Was...) ze, az sama sie przestraszylam! Dalam sama sobie czas na oswojenie sie z tym widokiem, i nawet probowalam (lekko) przez rekawiczki - dotknac tej zyly. Taka walka z wlasna przekora, ktora mi daje jakas satysfakce z wygrana z wlasnym wstretem, uprzedzeniem...Az w koncu, poprosilam, zeby sie nie poddawal, bo sam nawet nie wie komu i w jaki sposob sluzy swoim cierpieniem. Spojrzal na mnie z wielkim niedowierzaniem, i jakas iskierka radosci w nich zaplonela, slowo daje! No, to juz sie nie powstrzymalam, i poprosilam, by jedno ze swoich cierpien - ofiarowal w mojej intencji...Nie moglam przejsc(przeciez) kolo takiego Skarbu! Musialam zaczerpnac z Niego! Tak mi podpowiadal rozsadek. Zebralam o dar u Chorego, Cierpiacego, a On Sam - zdziwiony!-odkryl, ze zdrowi tez potrzebuja lekarza! Fizycznie - zdrowi...Ale czy duchowo? On , chory na ciele, wydaje sie pokonywac nas o spory dystans w swojej wielkosci i wlasnie to chce Mu powiedziec, tylko czy sie dogadamy w takich subtelnosciach? Musimy!
bezkonserwantow
28 lipca 2008, 06:49a tak, to by się nawet zgadzało. również puchnę w dupsku. tego rodzaju alergii nie wzięłam pod uwagę:)
bezkonserwantow
26 lipca 2008, 20:42<img src="http://img385.imageshack.us/img385/5303/20765659jr2.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/><img src="http://img385.imageshack.us/img385/5303/20765659jr2.43d2144eef.jpg" border="0">
magdast
22 lipca 2008, 22:02pytasz czy już było...68?? Popatrz na miareczkę???buuuuu ja od takiej wagi wychodziłam hehhehe, ważyłam juz półtora roku temu, a moze rok 61,5 kg... no i przez rok doszłam do 72,5 więc teraz mnie cieszy pomału spadajaca waga... przestałam sobie radzic dlatego wziełam leki , niby mądrze pod nadzorem lekarza...może to ławizna..ale ja sie sama musialam przed soba przyznac ze nie daje inaczej rady..to tez ciezkie... pozdrawiam i trzymaj się!!!!
bezkonserwantow
22 lipca 2008, 20:45pewnie, ze trzeba zrobić zabieg przed i zrobić sobie na stópki dobrze. tak właściwie robienie stópkom dobrze, robi dobrze przede wszystkim na głowę. polecam, należy ci się trochę odpoczynku od tego wszystkiego!
bezkonserwantow
22 lipca 2008, 16:52<img src="http://img151.imageshack.us/img151/9719/27hj0.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/><img src="http://img151.imageshack.us/img151/9719/27hj0.b15c6e5655.jpg" border="0">
magdast
22 lipca 2008, 11:23..Anioły są na ziemi... szkoda tylko , że tak daleko...