Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem :)


Mimo wielu zawirowań z córcią, remontem, sądem itd. Nadal tu jestem i na pewno będę. Miesiąc temu endokrynolog do leczenia włączył mi metforminę, wizyta u diabetologa : waga 92,3kg. Diabetolog zbadała cukry, wyniki dobre, mimo wszystko endo zalecil branie leku. Dlaczego? Bo choruję również na niedoczynność tarczycy i insulinooporność. Czuję się rewelacyjnie, dużo rzeczy przemyslałam. Nie stosuję diety, nie zaczęlam z dnia na dzień,od poniedziałku, nie zmienilam nic nagle. powód jest inny. To nie ma być dieta, tylko styl życia, dobre nawyki, a nawyki przychodzą z czasem. Postanowiłam zacząć od małych rzeczy. Zmieniłam chleb na śrutowy żytni, a cukier zmieniłam na ksylitol i słodzik w tabletkach. Może i chemiczny, ale po 1 tańszy,a po 2 nie popadajmy w paranoję. Te dwa nawyki i lek pomógł mi schudnąć do 88,7kg bez ruchu. Widząc postep wiedziałam,że to co robię ma sens, że warto iść dalej w tym kierunku. Nadal jem od czasu do czasu biały chleb,bułke, slodkości czy kotleta w panierce, ale nie robię tego nagminnie w kosmicznych ilościach. Doszedł też rowerek stacjonarny, z którym próbuję się zaprzyjaźnić. A jak wasze postępy? Metamorfozy. czy ktoraś z Was jeżdziła na rowerku i może pochwalić się efektami?:)