Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień nr2 zaczynam dietę kapuścianą...
3 października 2012
Dzisiaj dzień przeleciał całkiem przyjemnie, rano joga, później mnóstwo spraw do załatwienia i okazało się że trzeba już dziecko ze szkoły odbierać. Potem takie całkiem zwykłe sprawy typu sprzątanie, gotowanie i inne blablabla.... Ugotowałam w międzyczasie zupkę kapuścianą bo podobno jak będę jej dużo jadła to więcej schudnę... Pożyjemy, zobaczymy...
Rano była joga którą uwielbiam:-) później wieczorem aqua aerobic... Tu itu dostałam niezły wycisk, ale muszę się trochę ruszać botylko jak wyszłam z basenu to wpieprzyłam batonika....wrrrrr!!! A potem dużą bułkę z kiełbasą na kolację.... Upssss... Jutro mam nadzieję dużo zupki kapuścianej, bo ja to ciągle głodna jestem!!?
Muszę sobie wmówić że jest pyszna i już! Bo ona jest zupełnie bez soli...
sylaga
3 października 2012, 09:07tez zawsze po basenie jestem godna, nastepnym razem warto zebys wziela cos zdrowego do zjedzenia ze soba, np. banana- powinien dodac energii tak jak batonik a zdrowszy. ale widze, ze masz podobnie jak ja - wolisz cwiczyc niz nie jesc ;)
peggy.na.obcasach
3 października 2012, 01:24Eee zupa kapuściana nie jest aż taka zła ;) Co do słodyczy - też mam do nich ogromną słabość... Echhh... ;)
marii1955
3 października 2012, 00:20Ach - te słodycze . Musiałaś być już głodna , że tak Cię wzięło . Ja tak mam przy głodzie - dlatego pilnuję aby nie przeholować czasu jedzenia . Ćwiczenia były potrzebne aby to spalić - oj były . Serdecznie pozdrawiam :)))