Realizuję postanowienia noworoczne. Oczywiście rozpoczynam od tych najprostszych i najprzyjemniejszych. I dzięki realizacji pkt. 8 ww. postanowień, po raz kolejny zauważam (zbyt często o tym zapominam), że tak naprawdę dziecięca logika i świat jest tak fenomenalnie prosty, że to dorośli powinni się od dzieci uczyć i byliby szczęśliwsi, jakby choć raz dziennie byli dzieckiem. Poza mężczyznami, którzy w większości są dużymi dziećmi i dodatkowego bodźcowania w tym zakresie nie potrzebują.
A zatem zgodnie pkt. 8. bawię się wieczorem z najmłodszą latoroślą w lekarza. Trzyletni doktor mnie bada, stuka i puka. Mikołaj przyniósł mu prawie profesjonalny zestaw lekarza. Na perkatym nosku czerwone okularki, w odstających uszkach żółte słuchawki. Dostałam ze trzy zastrzyki (swoją droga skąd o nich wie, skoro sam nigdy ich nie dostawał), zaliczyłam badanie kolana, uda i stopy.
-Jest Pani już zdrowa.
- Ale Panie Doktorze jeszcze brzuszek mnie boli i plecki.
- Ja nic nie poradzę – odpowiada z pełną powagą mały lekarz – bo ja nie jestem prawdziwym doktorem.
- Jak to nie jesteś prawdziwym doktorem? – się pytam.
- No nie jestem, bo ja puszczam bączki, a prawdziwy lekarz nie puszcza.
- Jak to?
- No normalnie.
Proste. Wystarczy przestać puszczać bączki i będzie się prawdziwym lekarzem. A do tego tylko niewzdymające jedzenie potrzebne J
angelisia69
4 stycznia 2016, 04:02hehe oj powinnismy sie wiele od dzieci uczyc,one potrafia zyc "tu i teraz" i za to je najbardziej podziwiam.moj syn przeszlosc wspomina tylko 1 dzien wstecz,a o wszystkich zlych sprawach zapomina w mgnieniu oka,co do przyszlosci martwi sie tylko co bedzie robil,czy bawil sie czy bajki ogladal hih
Lachesis
4 stycznia 2016, 17:57No właśnie, powinniśmy..