Siedziałam sobie w pracy i tępo patrzyłam w monitor. Nie pierwszy raz łapię takie zawiasy umysłowe, także mnie to specjalnie nie dziwi. Czoło nie skażone żadną konstruktywną myślą, zwis policzków, usta na wpół otwarte. Ot takie tam babskie zawieszenie w przestrzeni. A zatem siedzę sobie, gapię się tępo w monitor, kompletnie nie widząc co na tym monitorze jest. Ruch powietrza w pokoju również nie wytrąca mnie ze stanu letargu, bo pokój wieloosobowy, także i ruchy powietrza tam się zdarzają. W pewnym momencie, jak u tego z bajki o zaczarowanym ołówku, piłeczka pingpongowa stuka mnie w czubek głowy. Zatem czoło zaczyna być skażone myślą. I wymyśliłam.
Ni z tego ni z owego, wymyśliłam, nie po raz pierwszy z resztą, że potrzebuję jakiejś głębszej myśli aby poruszyć zastałą mózgownicę. Takiej o sensie naszego istnienia, motywującej itp. itd. wzniosłe hasła. Takiej myśli niezależnej od toksycznego pracodawcy, oponek „miszelę” i aktywności fizycznej. Myśli tak głębokiej, że po jej pomyśleniu, rozebraniu na czynniki pierwsze, ciarki będą chodziły po plecach. No, ale sama przecież tego nie wymyślę, szczególnie skoro zawieszenie mnie dopadło. Ale już z pomocą się zgłosił zawsze pomocy wujek Google, i już się na monitorze wyszukiwarka się świeci. I wrzucam w Google hasło: „głęboka myśl”. I w czasie kiedy google się mieli, to ja „przemyślowywuję” sobie, że przemyślę pierwszą lepszą wyszukaną myśl i wezmę się dalej do roboty.
I wyskoczyły mi jako pierwsze - obrazy dla „głęboka myśl”,
i pierwszym obrazem był poniższy:
Spojrzałam za okno, a tam śnieg pada. I nie było co przemyśliwać, skoro jest fejs i jest kiełbasa, a za oknem ten śnieg wali. I poczułam się oszukana przez głębokość tej myśli, a potem zaczęłam się śmiać. I nikt nie rozumiał z czego się tak histerycznie śmieję. No, a przecież nie chciałam wiele, chciałam tylko jednej głębokiej myśli z życia, a wyszedł fejs i kiełbasa, czyli jak zwykle. I jak w erze cyfryzacji mieć głębokie życie wewnętrzne. A może ta myśl jest głęboka, tylko ja po prostu taka nie rozumna.
silva27
2 marca 2016, 14:33Głęboka myśl z sieci bardzo mi się spodobała i rozumiem Twoja potrzebę zawieszenia oka/myśli na czymś co nas wyrwie z szarej przyziemnej rzeczywistości i pokaże coś co ma sens. Jak widać na załączonym obrazku.... nie ma czegoś takiego ;-D. Pozdrawiam
justagg
2 marca 2016, 09:52:)
beaataa
1 marca 2016, 20:35::))) Skojarzyło mi się to co napisałaś z tym co ja zrobiłam dawno temu, co prawda, ale zapamiętałam mocno. Na mazurach, na jachcie, po piwie niejednym, postanowiłam jakąś wskazówkę głęboką znaleźć otwierając książkę na chybił-trafił i to nie jakąś tam, tylko coś buddyjskiego (tam przecież wszystko jest o wartościach w życiu - myślałam). I przeczytałam "nie zadaje się pytań w taki sposób". I tak masz szczęście z tą kiełbasą, chociaż to chyba to samo, tylko w bardziej zawolaowany sposób.
Lachesis
1 marca 2016, 21:12Myślisz że mam sobie założyć fejsa, zostać kandydatem na kandydata, i epatować kiełbasą wyborczą? :-))) Ale Tobie to się trafiło z tym "nie zadaje się pytań". Kucze, muszę się zastanowić nad głębią tego przesłania raz jeszcze. To ja wezmę 10 książkę od lewej strony na 3 półce od góry i otworzę na 25 stronie i przeczytam 17 linijkę, jako wróżbę czy zmienię moja toksyczną pracę :-)). Ja dzisiaj nie szukałam wskazówki, tylko chciałam pomyśleć, ale fajny sposób na zadawanie pytań losowi mi podsunęłaś :-)
Lachesis
1 marca 2016, 21:15Ha wyszedł mi Wielki Gracz Grishama, a tekst "zaprowadzono go do hangaru, gdzie poznał pułkownika Gantnera". Czy to oznacza, że ją zmienię, nie wiem, ale sposób mi się podoba. Pozdrawiam
beaataa
1 marca 2016, 21:26Ja miałam inna technikę: otworzyć książkę (jedną miałam pod ręką) patrząc gdzieś tam, na losowo wybranej stronie i nadal patrząc gdzieś tam pacnąć paluchem w jakiś punk. I przeczytać "myśl głęboką". Ha! A Ty teraz musisz rozwikłać zagadkę czym jest hangar i kim pułkownik Gantner.. powodzenia:) ale tytuł Wielki Gracz wskazuje na politykę jednak i wcześniej ta kiełbasa .. no no..