No pierwszego listopada stuknął mi rok z Vitalią. Miałam napisać pierwszego listopada, ale wyszło jak zwykle. Chwytałam przez ten rok chwile w te moje dwie pulchne łapki, tylko one qufa jakieś dziurawe są. Wszystko z nich wylatuje, w szczególności zdrowe żarcie. Silna wola też tych łapek ucieka. Taki łapki klapki, klapią nieprzytomnie i bez sensu i doklapać się niczego nie mogą.
W stanach tych co się zjednoczyły podobno (nie wiem bo nie byłam, ale gdzieś zasłyszałam), mówią aby uważać na to o czym się marzy, bo marzenia się spełniają. Zasłyszałam również tu u nas w kraju, gdzieś na głębokim podlasiu, a może to lubelskie było, w dodatku cytat z Marii Dąbrowskiej, że marzenia się spełniają tylko nie wtedy kiedy chcemy i nie tak jak chcemy. Czyli jak? Czy jeżeli będę marzyła żeby za tydzień zostać prezydentem stanów tych zjednoczonych (taka w marzeniach ze mnie Hilary, chociaż bardziej przypominam pana o tym imieniu, tego od okularów), to zostanę na emeryturze prezydentem zimbabwe? A jeżeli od roku marzę żeby być sześćdziesięciokilową, piękna kobietą, to będę pięćdziesięciokilowym mężczyzną z obwisłymi cyckami i to za pięć lat?
Z jednej strony jakoś tak nie wierzę w to spełnianie się marzeń. A z drugiej strony klapię tymi łapkami nadal i łapię te chwile, no i oczywiście dalej marzę. Zaczynam kolejny rok z marzeniem o byciu sześćdziesięciokilowym obiektem płci żeńskiej. Do tego chcę, chcę, chcę „schuść” i pójść od sklepu i wymienić garderobę. Na nową, na ekstra, na czad. Jeszcze chcę żeby mi włosy na nogach nie rosły, wygrać kumulację w lotto i zostać jedynym na świecie ekspertem od świeżego powietrza. Albo mogę zostać księżną udzielną, marzę aby odnalazł się jakiś daleki krewny, który uświadomi mi że w prostej linii pochodzę od Bony, i nie będę już musiała nic, będę leżała, pachniała i czytała. Od czasu do czasu ruszę nogą. Albo po prostu nagle okażę się geniuszem i w tej swojej genialności wymyślę jak łatwo i bez wysiłku schuść, co doprowadzi mnie do tego wymarzonego schuścia, a przy okazji do fortuny bliskiej tej posiadanej przez Rokefelera. Wow, ale czad jest marzyć…
KmwTw
9 listopada 2016, 20:39U mnie na vitce już 5 latek poszło... Albo 6... Kurcze! 6!!! :o
Lachesis
11 listopada 2016, 16:57A gratuluję. A ile kilo poszło?
KmwTw
11 listopada 2016, 17:3826. i z powrotem przytyłam 25 :P teraz chudnę od nowa :P
Lachesis
11 listopada 2016, 18:54O kurcze. Też bym chciała tyle schudnąć. To nieszczęsne jojo
aniaczeresnia
4 listopada 2016, 07:53Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy! ;-)
Lachesis
4 listopada 2016, 23:03A dziękuję, chociaż bez sukcesu dietowego :-)
Superbabeczka
4 listopada 2016, 07:20Spelniaja sie,spelniaja.Mysl i dzialaj. Bone bym sobie odpuscila ;) Ale byc piekna i szczupla mozesz byc juz niedlugo.I jeszcze mala prosba.Jak juz przestana Ci rosnac te wlosy na nogach to podziel sie z kolezankami jakiego zaklecia uzylas ;)
Lachesis
4 listopada 2016, 23:04Dobra tylko kiedy się spełnią? Prędzej mi włosy z nóg wypadną :-)
dorciaw1980
4 listopada 2016, 05:40A co robisz w tym kierunku aby je spełnić?? Marzenia się spełniają tym którzy nad nimi ciężko pracują. Im więcej z siebie dasz tym bliżej marzenia wylądujesz.
Lachesis
4 listopada 2016, 23:05Robię dużo, a przynajmniej tak mi się wydaje, tylko kurcze nie wszystko tylko ode mnie zależy. No skąd ja mam tą Bonę wziąć