Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Powrót córy marnotrawnej


Córa się zmarnotrawiła. Zawsze zastanawiał mnie fenomen powracających. Przecież tyle osiągnęła, to po cholerę tyje. Ale tyje. Tyje bo zapomni, tyje bo coś się zdarzy, tyje bo się złamie, tyje bo ma stres, tyje bo nie ma stresu, tyje bo jej się wydaje, że nie tyje. Ot i córy marnotrawne. A jam jedną z nich. Zmarnotrawiłam 6 kilogramów. Oczywiście tłumaczenie jest zasadne: hormony. Ale pomimo hormonów była czekolada, ciasteczka, imprezy, grille i piwsko. Do tego brak systematyczności, zero ruchu i „wydaje mi się” że „mi się wydaje”, że nic się nie zdarzy. Że te zrzucone kilogramy są zrzucone na zawsze. Krótka przerwa i zaraz wracam na dietę. Bzdura na resorach. Pomimo, że cały czas miałam wykupioną dietę, to potrafiłam do niej nie zajrzeć przez tygodnie. Przez tygodnie nie zaglądałam do pamiętników, chociaż wiem, że na ten pusty łeb dobrze mi to robi, bo wtedy wiem, że nie sama walczę ze swoimi słabościami, że Te tutaj też walczą. Z lepszym lub gorszym skutkiem, ale zawsze komuś się udaje. No i tak w żołnierskich słowach wygląda moje marnotrawstwo pospolite. A jakże ono jest pospolite. Niech pierwszy rzuci kamień ten kto nigdy nic nie zmarnotrawił, ani pół grama. Zła na siebie, zła na cały świat, znowu postanawiam. Może coś z tego wyjdzie, może nic z tego nie wyjdzie, ale gdyby nie marnotrawstwo to byłabym już 6 kilo do przodu, a tak to jestem 6 kilo do tyłu i frustracja z powodu słabość charakteru. Bo czemu nie. Jak marnotrawna to i sfrustrowana. Żywa, jeszcze utytłana czekoladą, reklama opon Michelin powraca do walki. Może nie będzie z góry przegrana.

Znalezione obrazy dla zapytania żywa reklama opon michelin 

  • aniaczeresnia

    aniaczeresnia

    11 kwietnia 2017, 18:47

    Czyżbyś poczuła zbliżające się lato? Fajnie że jesteś!

    • Lachesis

      Lachesis

      11 kwietnia 2017, 19:37

      Nie tam lato. Poczułam ucisk przy zapinaniu spodni :-)) Znaczny ucisk

    • aniaczeresnia

      aniaczeresnia

      12 kwietnia 2017, 08:37

      :-D

  • silva27

    silva27

    11 kwietnia 2017, 13:00

    Wiem jak trudno jest obrócić w żart to co śmieszne nie jest, dlatego nieustannie Cię podziwiam za kunszt pisarski. Czasem tez się na to silę (coraz częściej mi się jednak nie chce tego robić), chociaż wiadomo, że to trochę żałosne, no, ale jakoś tam twarz zachować trzeba :-) No ale tak czy siak wiadomo o co chodzi - trzymam kciuki za spadek wagi u Ciebie i nadal tak kreatywny umysł do fajnych wpisów :-) Pozdrawiam

    • Lachesis

      Lachesis

      11 kwietnia 2017, 13:04

      No właśnie, śmieszne nie jest. Kurcze, a mogłoby. Jak bym chociaż tyłek z krzesła ruszyła i coś zrobiła. A ja siedzę i standardowo palcami po klawiaturze przebieram, a mogłabym nogami po betonie tudzież trawce. Ale zdecydowałam się na powrót i liczę, że coś się tam uda. Chociaż parę kilogramków. A potem oby nie zaprzepaścić.

  • saga86

    saga86

    11 kwietnia 2017, 12:36

    Dobrze, że wracasz po to jest to miejsce :)

    • Lachesis

      Lachesis

      11 kwietnia 2017, 12:38

      Ale to nie powinny być powroty, tylko ciąg zdarzeń prowadzących na z góry upatrzone pozycje, patrz: waga, która pokazuje odpowiednią liczbę :-)

    • saga86

      saga86

      11 kwietnia 2017, 12:48

      Tak, ale to, że wracasz oznacza, że chcesz działać. Wiadomo, że lepiej dla mnie i dla Ciebie byłoby zacząć i osiągnąć wymarzoną wagę oraz ją utrzymać i są takie osoby, którym się udaje, ale większa część osób to takie, które potrzebują więcej niż 1 podejścia, a jest jeszcze taka grupa osób, które wcale nie wracają i poddają się.

    • Lachesis

      Lachesis

      11 kwietnia 2017, 12:50

      Oby tym razem się udało i oby nigdy się nie poddać. Mój współspacz mówi cały czas do mnie: zaakceptuj tę wagę i żyj. A ja nie umiem i cały czas powtarzam, że nigdy nie zaakceptuję. Co nie zmienia faktu, że mogę pewnego dnia się poddać. Oby nie.