Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Postepy plus lepsze samopoczucie.


Minelo dwa i pol tygodnia od osiagniecia najwiekszej w moim zyciu wagi - 90,4 kg. Dostalam prawdziwego kopa i w koncu sie za siebie wzielam. Mimo tego, ze mam prace biurowa i wiekszosc czasu siedze na tylku udalo mi sie zrzucic 2,5 kg. Czyli jednak cos sie ruszylo ku mojej radosci :)) 

Musze zaczac robic zdjecia i notowac co jem :) Tym razem wiem ze dam rade. 

Moj dzien zaczynam od szklanki wody. Zamierzam dodac do tego jeszcze cytrynę... Pobudka 5:30... Woda. Z kawy zrezygnowac nie umiem i chyba nawet nie chce. Takze rano do tego leci jeszcze zazwyczaj latte z jedna lyzeczka cukru. 

Na sniadanie zazwyczaj omlet  z dwoch jaj z lyzka mąki kokosowej, do tego dwie lyzki twarogu tlustego i swieze owoce - maliny i borowki. Zadnego cukru, slodzidla czy innych wynalazkow. Ewentualnie cos na ksztalt owsianki tyle ze z siemieniem lnianym i migdalami .... Pycha. Trzyma mnie do mniej wiecej 10. 

Jako przekaske zabieram ze soba do pracy garsc migdalow i zielonych oliwek. 

Wyrobilam w sobie nawyk zabierania lunchu do pracy. Zawsze dzien przed przygotowuje sobie cos do jedzenia na nastepny dzien. Znalazlam genialny przepisa na tortille z siemienia lniianego zlotego z woda... No bomba! 

a oto przepis: https://app.vitalia.pl/flaxseed-wraps/

Na obiado-kolacje roznie bywa ale zazwyczaj cos na bazie warzyw... 

No i zaczelam sie wiecej ruszac. Odkurzylam moj orbitrek, ktory stoi w trzecim pokoju i sluzyl za wieszak :D i 40 minut z muzyka na uszach robie porzadne cardio z pulsometrem. Staram sie utrzymac puls w granicach 150 - 160 ... I powiem Wam jest moc. Czuje sie o niebo lepiej... 

Szczerze powiedziawszy mialam juz problemy z zakladaniem butow.... Jejuniu! Straszne to jest.... Mam DOPIEO 33 lata... Czas zawalczyc o siebie i swoje zycie. Nie ma smetnego lezenia na kanapie! 

  • Trollik

    Trollik

    13 stycznia 2019, 12:46

    Powodzenia