ostatnio mimo tego, że wagowo odnoszę sukcesy - pozostałe dziedziny mojego życia rozłażą mi się między palcami...
Oficjalnie schudłam 11kg z 68kg na 57kg ale w rzeczywistości pewnie trochę więcej, ponieważ w którymś momencie przestałam po prostu wchodzić na wagę - a było pewnie 70+ co przy moim wzroście 158 - było baaaardzo widoczne....
Miałam z tego powodu straszne kompleksy, bardzo niskie poczucie własnej wartości - nie lubiłam siebie, swojego ciała i tego co robię ze swoim życiem.
W małżeństwie słabizna - mocno się od siebie oddaliliśmy, seksu - ze względu na moje postrzeganie siebie prawie nie było - co powodowało jeszcze gorsze relacje...
W pracy padaka - prowadzę firmę - szumnie brzmi :-( a moja praca polega głównie na kontaktach z ludźmi i utrzymywaniu relacji z nimi... jak nie wyjdę do ludzi - nie ma transakcji no i kasy... Nie robiłam nic, żeby się rozwinąć - ogarniałam tematy, które w sumie same wpadały, jak trzeba było o coś powalczyć - odpuszczałam. Wystarczało mi to co jest....
Wkurza to mega mojego męża - bo ona z kolei wychodzi z założenia, że człowiek cały czas powinien pracować nad sobą, rozwijać się a nie biernie czekać na to co przyniesie los.... Moje malkontenctwo doprowadzało go do szału....
No i wymyśliłam sobie, że przyczyną i hamulcem moich działać jest mój problem z wagą... Dałam radę - schudłam ponad 10kilo i co .......????
Moje życie po i przed wygląda tak samo jak nie gorzej....
Wciąż jestem leniem, bez energii i pomysłu na siebie, unikającym konfrontacji, odkładającym wszystko na później, z mega niską samooceną...
a czas ucieka....
wojnierz
27 czerwca 2012, 10:48nie jesteś leniem, gdybyś była nie schudłabyś 11kg. Wiesz już że potrafisz osiągać cele. Teraz wyznacz sobie kolejny! Musisz się zmobilizować i wyjść do ludzi!!!!Czerp z życia to co najlepsze i to dwoma garściami!!!!!
monka252
27 czerwca 2012, 10:46Powinnaś uwierzyć w samą siebie. Niby człowiek schudnie, ale w głębi i tak dalej będziesz miała kompleksy z którymi musisz sobie poradzić! Musisz starać się dla samej siebie. Życie z dnia na dzień bez większych emocji jest po prostu nudne! Idź do męża, porozmawiaj z nim o tym co cię męczy, przytul się! :) Wiem, że to nie łatwe, ale myślę, że pomoże. Powodzenia!
LeiaOrgana7
27 czerwca 2012, 10:44Ej, nie odstraszaj innych od dbania o sylwetkę ;) Może nie trafiłaś na ludzi, przy których rozwiniesz skrzydła? Bo ja nie trafiłam i czuję się podobnie do Ciebie ;) Mąż to chyba powinien być od wspierania, a nie pogrążania? Trzymaj się :)