Ach te liczenie kalorii, pewnie sporo ludzi uważa, że to głupota, sama tego nigdy nie robiłam. Jednak 9 września stwierdziłam, że zacznę. Będę wtedy bardziej świadoma co jem i łatwiej będzie mi zrezygnować z batonika. Poza tym wpisuję wszystko do zeszytu więc jeżeli zjem czekoladę (a potrafię pożreć ją w całości od razu) to będzie głupio mi to zapisać bo potem ktoś to jeszcze przeczyta.
Na pomysł wpadłam po przeczytaniu książki autorki Helen Fielding "Dziennik Bridget Jones", zresztą polecam tę książkę. Bardzo przyjemnie się ją czyta, chociaż muszę powiedzieć, że zawsze sądziłam, że główna bohaterka ważyła tak z 70 kg, a tu się dowiaduję, że mniej niż 60. Pomyślałam, że jakaś anorektyczka... Ale zbaczam z tematu ;)
I wszystko byłoby dobrze gdyby mój brat nie zamówił pizzy. Wszystko wówczas runęło. Jednak zaczynam na nowo. Nowy początek. Tak, to musi się udać !!!
Poziom zmotywowania: bardzo wysoki ;)