Zjedzone kalorie: 1176
Aktywność fizyczna: nic nie robię
Poziom zmotywowania: troszku idzie do przodu, ale tylko troszkę
Godzina 6:10, trzeba iść do pracy. Obiecałam, że pójdę to idę. Gdy przyszłam nie mogłam rozpakować towaru bo ten pan, który przynosi rzeczy z komórki nie przyniósł żelastwa na które wieszamy ciuchy. Po 30 minutach czekania, poszłam go szukać mimo iż był to jakiś inny pan niż zwykle i nie miałam pojęcia jak on wygląda. Na szczęście on mnie poznał (jakim cudem??). Poprzywoził mi resztę rzeczy i zaczęłam rozpakowywanie jednak dalej byłam zła i zestresowana (nie lubię jak coś nie jest zrobione o tej godzinie co miało być zrobione, chyba jestem zbyt punktualna ). Po 7 przyszła pani, która miała mi pomagać. Dokończyłyśmy więc rozkładania i czekałyśmy na ludzi. W końcu dzisiaj dzień targowy. Ludzie mieli jednak to za nic i nie było wielkiego ruchu, w ogóle nie było ruchu. Do godziny 11 sprzedałyśmy 4 rzeczy . Gdy skończyłyśmy pracę i się spakowałyśmy a pan pozawoził wszystkie kartony i torby do piwniczki okazało się, że sprzedałyśmy 10 rzeczy. Nie za dużo ale lepsze to niż mieli inni. jedna pani sprzedała 2 rzeczy. Nie wiem czy w ogóle coś zarobiła bo w dni, które się stoi na targu trzeba płacić opłatę targową plus dodatkowo opłatę raz w miesiącu za "twój" stragan. Więc my nie miałyśmy aż tak źle. O godzinie 13:30 było już po pracy. Pani, która za mną stała poczęstowała mnie śliweczkami, które kupiła u pani z naprzeciwka z "warzywki". Były takie słodziutkie, że aż sama się skusiłam i kupiłam kilo.
Po targu musiałam iść do biblioteki politechniki aby oddać książkę bo już zaczęli mi naliczać karę za przedłużenie. Na szczęście kara za jeden dzień wynosi 20 groszy więc pół biedy. Kiedyś mój kolega musiał zapłacić ponad 20 zł (pewnie w wakacje trzymał i zapomniał). Więc poszłam jeszcze do biblioteki. Oddaje książkę i czekam aż powie ile mam do ziszczenia a ta pani (zawsze była dla mnie miła) mówi, że 20 groszy ale poniżej 1 zł kary się nie płaci . Wiem, że mówią tak wszystkim ale mimo wszystko to był taki miły element dnia. Więc poszłam już sobie do domu z uśmiechem na twarzy, a jakże