Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Gdyby chciało mi się tak bardzo jak się nie
chce...


Czy to w ogóle możliwe? 

Przysięgam, że od kilku dni jestem tak bardzo leniwa! Tak bardzo głodna, w ogóle wszystko bardzo niedietetycznie, mimo, że staram się zawsze coś tam wpleść zdrowego czy dietetycznego to tak czy inaczej dzienny bilans wypada fatalnie! Sama na siebie już nie mam pomysłów, cel jest, nawet i pomysł no wszystko prócz bodźca, który sprawiłby, że ruszyłabym w ten projekt z pełną mocą i zapałem. Na szczęście mamy już niedzielny wieczór i tegoroczne obchody tatusiowych urodzin mijają... wraz nimi obżarstwo na 100%, kartonowe soki, odrobina alkoholu, smażone kotlety! I zakazane sałatki z majonezem - stop! 

Przecież dam radę ;) Wiem o tym i właśnie się za to zabieram - naprawdę! Dzisiaj już nic nie jem, pozostaje woda. Jutro postaram się rozważnie dobierać posiłki, bez żadnych dzikich pomysłów czy takich tam głupot ;p 

Za cel postawiłam sobie osiągnięcie wagi 52kg, byłoby naprawdę idealnie! Prócz tego chciałabym mieć piękne i zadbane nogi, ach... I ten cellulit, od tygodnia masuję uda i pupę za pomocą baniek chińskich, w zasadzie mogę przyznać, że już po tygodniu stosowania widzę różnicę. Skóra jest jędrniejsza, wcale nie mam dużo siniaków, jakieś biedne one i drobne, ale przede wszystkim skóra jest nawilżona, ale to za sprawą oliwki, którą nakładam przed masowaniem, no ale! A więc nie jest źle. Oczywiście wagę paskową muszę troszkę nadgonić, może nie dużo ale z kilogram na pewno! Aż boję się jutro stawać na wadze ;p 

Aaa i chyba wrócę do fotomenu ;) To swego rodzaju sposób na samokontrolę. Całkiem dobry. Więc od jutra! 

Ach, jak bardzo chciałabym móc założyć dżinsowe króciutkie szorty z wysokim stanem do tego lekka letnia koszulka i zwyczajnie wyjść i pokazać się ludziom, nie wstydzić się cellulitu, brzydkiej skóry i w ogóle ;) A mam nadzieję, że to już niedługo.

Czerwiec = 52kg! 

Motywacja!

Pozdrawiam! Działajmy!