O tym czasie powinnam ważyc juz moje wymarzone 58 kg, a tu co ....z 82 dobiłam do 91kg Moge pisać o zajadaniu stresu,o braku czasu na przygotowanie posiłku do pracy i tak mogłabym sie długo usprawiedliwać, ale wiem, że przecież problem tkwi w moim lenistwie i tyle.albo , aż tyle.
Zauważyłam, że jak robię wpisy to bardziej mnie to motywuje i ustawia do pionu. W związku z czym jedno z postanowień to pisac minimum 4 x w tygodniu
Opowiem Wam zabawną historię z czasu mojej nieobecności tutaj.
Pewnego pięknego dnia, kiedy zauważyłam te przybywające kilogramy, postanowiłam coś z tym zrobić. Za namową znajomej poszłam do dietetyczki. Wypytała mnie o wszystko, naprawdę zrobiła bardzo szczegółowy wywiad-łącznie z tym, że chiała nawet wyniki badań od lekarza. Przez pierwsze 2 tygodnie schudłam 3 kg ( oczywiście jak to ja-nie trzymałam się ściśle diety). Na następnej wizycie otrzymałam pochwałę oraz jadłospis na następne 2 tygodnie ...i na tym się skończyło, że otrzymałam. Nic juz z tym nie zrobiłam.A nie -przepraszam, te jadłospisy wspaniałomyślnie dałam 2 znajomym. Obie są lżejsze o ok 14 kg każda( start był w okolicach października), a ja tez jestem lżejsza... o 250 zł za wizyty Pozostaje mi się tylko z tego śmiać i zacząc działam, co też czynię od dnia dzisijeszego.
Trzymajcie kciuki
Pozdrawiam cieplutko
sylwiachac
1 lutego 2015, 08:18jestes taka jak ja :) oby mi nikt nic nie kazal :) sama sobie ustalaj diety, patrz na to co jesz i kiedy , ja w styczniu stracilam 7 kg , tak poprostu, bo sie sama w sobie zebralam, i bede trzymac dalej, oby tylko nikt nic mi nie kazal ! :D Trzymam kciuki za Ciebie!!!