Powoli, bo powoli, ale jednak... Waga sobie spada i na dzień dzisiejszy wynosi 88,1kg. Nie wiem, czy to wynik przyjmowania metforminy, czy też tego, ze staram się pilnować miski. A może wszystko razem do kupy powoduje, że organizm podjął ze mną współpracę. Działa to na mnie motywująco.
Marzy mi się, aby na koniec roku zobaczyć na wadze 79kg. To kwestia 8-9 kg. Wydaje się realne, ale nie będzie tragedii, jeśli tego wyniku nie osiągnę. Na dzień dzisiejszy brakuje mi 2 kg, aby zejść z poziomu otyłości I stopnia do nadwagi. Zaczynałam z otyłością II stopnia, więc mogę uznać, że te 14 kg, które udało mi się dotychczas zgubić to naprawdę sukces. Nie składam jeszcze broni i cisnę dalej. Każdy kg mniej jest na wagę złota. To nie jest kwestia estetyki, ale mojego zdrowia przede wszystkim.
A co poza tym? Deszcz leje niemiłosiernie od wczorajszego wieczora. Zamiast pięknej złotej jesieni mamy listopad we wrześniu. Czekam na uruchomienie ogrzewania, bo podobno szefowa dzwoniła do kotłowni i prosiła, aby puścili nam trochę ciepełka.
Zmykam, bo mi kawa stygnie! Buziaki
psychodietetyczni.pl
1 lutego 2022, 09:01Kochana lepiej robić mniejsze kroki i iść cały czas do przodu :-) niż planować wielkie kroki.
FreeMilka
10 września 2019, 21:20napewno Ci się uda. Wierzę w Ciebie. Już tak dużo osiągnęłaś a gdy wytrwasz w konsekwencji zobaczysz 7-mkę. Powodzenia :)