Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Życie jest kłamstwem..?
8 marca 2014
Pierwszy wpis, choć konto tutaj mam już od jakiegoś czasu. Również od jakiegoś czasu staram się wyjść z tego, w co weszłam 3 lata temu. Te 3 lata wiele zmieniły w moim życiu. Borykając się od paskudnej bulimii po jeszcze paskudniejszą anoreksję, staram się ze wszystkich sił wyjść na prostą. Nie jestem jedną z tych które świadomie chciały zachorować, z takimi spotykałam się już nie raz, nigdy ich nie rozumiałam. W chorobę wepchnęły mnie poważne problemy, z którymi musiałam radzić sobie sama. Były to sprawy, z którymi czternastolatka nie umiała się pogodzić, jednocześnie nie potrafiąc szukać pomocy u innych. Całkowicie straciłam zaufanie do ludzi, przez długi czas nie ufałam nikomu, coraz bardziej pogrążając się w ed... Podczas napadów potrafiłam zjeść 6 tysięcy kalorii, zwymiotować i w krótkim czasie pochłonąć drugie 6 tys. Miałam też okresy głodówek, gdzie przez miesiące jadłam tyle co nic... 2 jabłka wywoływały u mnie wyrzuty sumienia, potrafiłam wymiotować herbatą, która też mi ciążyła. Pisząc to łzy skapują mi na klawiaturę, chciałabym uprzedzić wszystkie te dziewczyny, które świadomie "chcą zaprzyjaźnić się z aną". Ana to nie przyjaciółka, ana to choroba, to największa zmora, która chce śmierci. Tak bardzo pragnę wyzdrowieć. Sądzę, że jestem już na dobrej drodze. Chcę schudnąć, bo nie podoba mi się swoje ciało, ale schudnę zdrowo, z ćwiczeniami. Nie dam się chorobie. Bo mam dla kogo żyć, mam kogoś, kto na nowo przywrócił mi wiarę w ludzi...
jablkowa
8 marca 2014, 12:23Kochana, trzymam za Ciebie mocno kciuki i mam nadzieję, że uda Ci się z tego wyjść :* Niestety z własnego doświadczenia wiem, że nie jest to łatwe .. ale na pewno jesteś na dobrej drodze, bo zdajesz sobie sprawę z wielkości problemu i podjęłaś walkę. Walkę o swoje życie. O lepsze życie. Ja przez chorobę straciłam 3 lata. Najgorszy był 2011 rok, w którym odcięłam się od znajomych, przyjaciół i zamknęłam w swoim chorym świecie (nie)jedzenia. Na szczęście w porę się opamiętałam i dałam radę sama (przy wsparciu rodziny i bliskich) z tego wyjść. Bardzo załuję tamtych lat, które minęły .. mam jednak nadzieję, że to już się nigdy nie powtórzy, bo wreszcie czuję, że żyję i jestem szczęśliwa :) Mam nadzieję, że i Tobie uda się z tym skończyć raz na zawsze. Ściskam :**