Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nosz kurna flaszka!


Waga stoi w miejscu.. Co @ to inaczej, reguły nie ma - przynajmniej u mnie... 

W ojej diecie przychodzi taki moment, że waga staje i ani ruszy, choć na stronie coachingowej wyliczyli mi mniejsza wagę, choć optymalna, a nie końcową, dlatego liczyłam, że mam jeszcze sporo zapasu.. Zaczynam się obawiać bo na prawdę zawiesiłam się na tych 65 z ogonkiem i ni huhu... 

No chyba, że ta to drastycznie spowalnia.... Do 20 kwietnia dali mi czas na spadek do 63 kg, patrząc na moje tempo do tej pory -cwaniakowałam, że uda mi się szybciej, ale teraz zaczynam wątpić.