Zaczęłam dietę na nowo 11 stycznia. Nie minęły jeszcze nawet dwa tygodnie, ale już mnie trochę martwi, bo ważyłam się dziś i nie było żadnego spadku, a niewielki wzrost. Waga waha mi się między 70 a 71 kg. Nie działa to motywująco, ale na pewno nie porzucę przez to odchudzania. Zobaczę co będzie po miesiącu diety, jeśli nie schudnę nic a nic, to wtedy będę się poważniej martwić. Rok temu jakoś łatwiej to szło, ale zaczynałam wtedy z wagi 79 kg i dosyć szybko chudłam.
Ćwiczę 5 razy w tygodniu po godzinie, głównie FitnessBlender. Uwielbiam ich treningi za różnorodność i szeroki wybór. Chodakowska mi się znudziła. Później dołożę jeszcze rower stacjonarny.
Zaczyna się mój ulubiony okres na uczelni, czyli sesja. Mnie się najlepiej uczy pod presją czasu i w dużym stresie. Nie jest to może najmądrzejsze rozwiązanie, bo lepiej uczyć się systematycznie i na bieżąco, a ja niestety lubię zostawiać wszystko na ostatnią chwilę.
angelisia69
21 stycznia 2016, 16:50ja wlasnie nie lubie zostawiac rzeczy na ostatnia chwile bo mnie to stresuje,ale niektorym widze taki stres pomaga ;-) Nie przejmuj sie wzrostem wagi tym bardziej ze cwiczysz,cialo pewnie adaptuje nowy wysilek i sie przyzywczaja.Zmierz sie w obwodach ;-)