Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem studentką, która chce się poczuć lepiej w swoim ciele. Przez większą część swojego życia byłam bardzo gruba (w pewnym momencie moja waga dochodziła do prawie 100 kg), więc czas z tym skończyć.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7690
Komentarzy: 71
Założony: 12 lutego 2014
Ostatni wpis: 20 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lily9393

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 89.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2017 , Komentarze (8)

Piszę, żeby zaktualizować swoje postępy, a raczej ich brak. Tak jak i sugeruje tytuł, nie idzie mi z odchudzaniem jakoś rewelacyjnie. Ani nie chudnę, ani spektakularnie nie tyję. Bardzo chciałabym znowu zobaczyć 6 z przodu, ale nie dziwię się, że jej nie ma, bo nie ćwiczę regularnie, a i z dietą też jest różnie. Mam dni, w których to dużo ćwiczę i zdrowo jem, a mam też takie, w których się obżeram i odpuszczam sobie wysiłek fizyczny. 

Nie dziwię się też, że dwa lata temu tak dużo schudłam, bo wtedy całkowicie podporządkowałam życie odchudzaniu, no i nie brakowało mi na to czasu. Miałam mało zajęć na uczelni, mało uczniów na korkach, więc mogłam spokojnie ćwiczyć po prawie 2 godziny 5 razy w tygodniu. No i mogłam też przygotowywać zdrowe posiłki i poświęcać na to czas.

Później już było więcej obowiązków, więcej stresu itd. Wiem doskonale, że to są tylko wymówki, bo można się przecież spiąć, żeby znaleźć czas i na treningi, i na gotowanie. No i ja właśnie mam zamiar zacząć sobie lepiej organizować czas, żeby móc wrócić do regularnych ćwiczeń i diety. Liczę na to, że nadchodząca wiosna doda mi energii, bo w okresie jesienno-zimowym zawsze mam lekkie stany depresyjne, które nie sprzyjają odchudzaniu. Na wiosnę odżywam, więc liczę na to, że i tym razem tak będzie. Zdecydowanie lepiej się czuję gdy ważę poniżej 70 kg, więc będę się starać do tego wrócić. Dziś już zaczęłam i poćwiczyłam parę zestawów Fitness Blender. 

Mój cel to do maja schudnąć do 69 kg, a potem jeszcze parę kilogramów. Będę szczęśliwa jeśli znów uda mi się ważyć 65-67 kg.   

Dobra, żeby samą siebie zmotywować, wstawię dwa zdjęcia porównawcze. Jedno z 2012 roku z wagą ponad 95 kg, a drugie z zeszłego roku z wagą 66 kg. 

12 stycznia 2017 , Komentarze (3)

Wracam na Vitalię, żeby od czasu do czasu coś napisać w tym pamiętniku. Poprzedni rok nie był dobry pod względem odchudzania. Wprawdzie przez pewien krótki czas udało mi się utrzymać wagę 66 kg, ale później przyszło stopniowe tycie. Nie miałam w sobie takiej samodyscypliny, która towarzyszyła mi przez prawie cały 2015 (to był mój najlepszy rok, nie tylko jeśli chodzi o odchudzanie). Liczę na to, że po kiepskim 2016, ten rok okaże się dla mnie szczęśliwszy. 

Od poniedziałku wróciłam do ćwiczeń. Nadal są to tzw. dywanówki typu Chodakowska czy Fitness Blender, ale mnie one najbardziej pasują. Na wiosnę postaram się jeszcze zacząć biegać, bo w 2016 zaczęłam to robić, choć tylko przez krótki czas. Najgorzej będzie jak zawsze z dietą, bo co tu ukrywać, bardzo lubię słodycze i ogólnie lubię dużo jeść. Powtarzam sobie jednak, że skoro w 2015 udało mi się przez ponad pół roku nie zjeść nic słodkiego, to teraz też mi się uda. Zresztą lepiej się czuję będąc na diecie. Objadanie się słodyczami powodowało jedynie mdłości i wyrzuty sumienia. Zdrowe odżywianie za to dawało poczucie kontroli nad swoim ciałem, no i trochę też nad swoim życiem. 

Zaczynam z wagą 73 kg. Mój cel to schudnięcie do 64 - 65 kg.  

3 lipca 2016 , Komentarze (3)

Stało się. Dopadł mnie efekt jojo. Wróciłam do swoich starych nawyków i przez to przytyłam już 4 kg w zaledwie jeden miesiąc. Ten rok nie jest dla mnie najszczęśliwszy z różnych względów, więc i odchudzanie mi nie wyszło. Mówi się, że schudnąć jest łatwo, a utrzymać wagę już nie. Sama się o tym przekonałam. Po dobrej passie i schudnięciu 13 kg w pół roku w 2015, nadszedł czas na przytycie. Pochłaniałam słodycze w dużych ilościach chyba tylko po to, żeby polepszyć sobie nastrój. Wcale nie pomogło. Czuję się jeszcze gorzej, bo wracam do tego co było. Zeszły rok (wiosna i lato) był jedynym rokiem, w którym nie byłam gruba. Myślałam, że w tym roku nadal tak będzie. Myliłam się. Bardzo mało brakuje mi do nadwagi, więc czas się ogarnąć. Zamiast schudnąć do lata, to ja przytyłam. Jutro jest poniedziałek, więc to dobry moment by zacząć od nowa. Jestem zła na siebie, ale trudno, stało się. 

Mój plan na odchudzanie to: ćwiczenia 5 razy w tygodniu po minimum godzinie. Najbardziej lubię robić zestawy HIIT Cardio od Fitness Blender, więc muszę do nich powrócić. Do tego dorzucam długie spacery i ścisłą dietę. Muszę na nowo wyeliminować słodycze, fast foody i ograniczyć węglowodany. 

Waga startowa: 70,5 kg.

   

17 maja 2016 , Komentarze (1)

Dawno tu nie zaglądałam. Zbliża się lato, więc wypadałoby napisać jak idzie odchudzanie. Nie jest idealnie, bo mam chwile słabości, które zdarzają się zdecydowanie częściej niż rok temu. Jednak w tym roku nie mam już takiego ciśnienia, żeby schudnąć jak najszybciej i jak najwięcej. Nie czuję już takiej presji, żeby dawać z siebie nie wiadomo ile. Nie porzuciłam diety i ćwiczeń, ale nie napiszę też, że prowadzę idealnie zdrowy tryb życia. To wygląda teraz tak, że przez jeden miesiąc trzymam się diety wzorowo, bardzo dużo ćwiczę i przy tym chudnę, a po takim miesiącu następuje parę dni, kiedy sobie zupełnie odpuszczam. Później znowu wracam na dobre tory. I tak w kółko. Jakoś bardzo źle na tym nie wychodzę, bo aktualnie ważę 67 kg. Chciałabym jeszcze schudnąć 3 kg, ale nie mam ciśnienia, że koniecznie muszę to osiągnąć do tegorocznego lata. I tak cieszę się z tego co mam, czyli z braku nadwagi i polepszonej kondycji. 

Jeśli chodzi o ćwiczenia, to porzuciłam Chodakowską (Killer przestał robić na mnie wrażenie) na rzecz FitnessBlender. Uwielbiam ich treningi, a szczególnie ten: 

Spala dużo kalorii i mocno daje w kość. Do tego jeżdżę na rowerze stacjonarnym, a jak się zrobi wreszcie cieplej, to mam zamiar zacząć biegać. Mam dużo parków wokół siebie, więc czemu by nie skorzystać. 

10 marca 2016 , Komentarze (3)

Po kiepskim lutym, który w większości przechorowałam, nadszedł łaskawszy dla mnie marzec. Mam motywację do odchudzania, a poza tym cieszy mnie, że niedługo będzie wiosna, a ja zawsze najlepiej się wtedy czuję i mam najwięcej energii. Jeśli chodzi o ćwiczenia, to zwiększyłam ich intensywność dodając do dywanówek rower stacjonarny i w efekcie ćwicząc prawie dwie godziny 4-5 razy w tygodniu. Z dietą też jest ok, nie mam żadnych napadów głodu, jem zdrowo i piję dużo wody oraz czerwonej herbaty. Dzięki temu waga wreszcie ruszyła i schudłam 2 kg w dość krótkim czasie. Mam nadzieję, że do maja schudnę kolejne 2 kg, bo z wagą 66 kg zaczynałam się robić w miarę szczupła. Ostatecznym celem będzie waga poniżej 65 kg. Trochę jestem zła na siebie, że w jakimś tam stopniu zaprzepaściłam to, co osiągnęłam rok temu, bo przez jesień i zimę przytyłam łącznie 5 kg. Tym razem na to nie pozwolę i gdy już schudnę ile chcę, to poważnie przyłożę się do fazy stabilizacji. 

Ostatnio oglądałam też swoje zdjęcia z czasów kiedy ważyłam ponad 80 kg (a jeszcze w 2014 tak było) i się zastanawiałam czemu wcześniej nie przyszło mi do głowy, żeby schudnąć. Jakoś długo zajęło mi dojrzewanie do decyzji o odchudzaniu. Cały okres nastoletni i połowę studenckiego byłam gruba, a przez pewien czas nawet otyła. Mogłam się wcześniej ogarnąć, bo widzę po sobie jak odżyłam rok temu kiedy nie miałam już nadwagi. Nie znaczy to jednak, że moje życie jakoś diametralnie się zmieniło po schudnięciu. Natomiast poprawił się na pewno mój stan psychiczny i wzrosła mi samoocena. 

21 stycznia 2016 , Komentarze (1)

Zaczęłam dietę na nowo 11 stycznia. Nie minęły jeszcze nawet dwa tygodnie, ale już mnie trochę martwi, bo ważyłam się dziś i nie było żadnego spadku, a niewielki wzrost. Waga waha mi się między 70 a 71 kg. Nie działa to motywująco, ale na pewno nie porzucę przez to odchudzania. Zobaczę co będzie po miesiącu diety, jeśli nie schudnę nic a nic, to wtedy będę się poważniej martwić. Rok temu jakoś łatwiej to szło, ale zaczynałam wtedy z wagi 79 kg i dosyć szybko chudłam. 

Ćwiczę 5 razy w tygodniu po godzinie, głównie FitnessBlender. Uwielbiam ich treningi za różnorodność i szeroki wybór. Chodakowska mi się znudziła. Później dołożę jeszcze rower stacjonarny.

Zaczyna się mój ulubiony okres na uczelni, czyli sesja. Mnie się najlepiej uczy pod presją czasu i w dużym stresie. Nie jest to może najmądrzejsze rozwiązanie, bo lepiej uczyć się systematycznie i na bieżąco, a ja niestety lubię zostawiać wszystko na ostatnią chwilę.   

28 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Wracam z podkulonym ogonem. Listopad i grudzień to nie był czas diety, o nie. Nie schudłam, a przytyłam. W święta w ogóle się nie pilnowałam. Gdyby tylko w święta...

Straciłam 6 z przodu. No nic, bywa. Pociesza mnie fakt, że zbliża się styczeń i zacznę od nowa. W 2015 też zaczynałam dietę w styczniu z wagą 79 kg, a w czerwcu było już 13 kg mniej. Teraz nowy rok zacznę z wagą 70 lub 71 kg, więc i tak jest lepiej niż było. Tym razem składam sobie takie postanowienie noworoczne: chcę schudnąć do 63 kg w pół roku, a w drugim półroczu utrzymać tę wagę. W moim przypadku schudnięcie było o wiele łatwiejsze niż utrzymanie wagi. W 2016 musi się to zmienić. 

Znowu będę ćwiczyć 5 razy w tygodniu po około 1,5 godziny. Eliminuję słodycze i fast foody całkowicie. Udało mi się przez prawie 7 miesięcy nie jeść nic z tych rzeczy w ogóle, uda mi się to i teraz. 

Oprócz diety chcę się bardziej skupić na studiach, nadal sobie dorabiać, uczyć się języków i nauczyć się nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Chciałabym mniej narzekać i być bardziej pewna siebie w nadchodzącym roku. 

27 października 2015 , Komentarze (6)

7 z przodu zniknęła i to dosyć szybko! Całe szczęście. Znowu ważę 68 kg, ale nadal brakuje mi 2 kg do wagi z wakacji. Koniec roku się zbliża, a ja bardzo bym chciała do tego czasu zgubić przynajmniej 3 kg. Mam nadzieję, że się uda. 

Minusem jest to, że się rozchorowałam, więc nie mogę na razie ćwiczyć, nad czym ubolewam. Cały poprzedni tydzień nie ćwiczyłam, a zapowiada się na to, że w tym tygodniu też nie będę mogła. Choróbsko mnie trzyma. Kiedy już wyzdrowieję, to biorę się ostro do roboty, bo boję się że kondycja mi siądzie. To jest niesamowite, że jeszcze rok temu uważałam ćwiczenia za najgorszą męczarnię i okropnie ciężko było mi się do nich zmusić, a teraz jest mi smutno kiedy nie ćwiczę. Dni bez aktywności fizycznej wydają się niepełne. 

Teraz kiedy choruję, nadrabiam zaległości książkowe. Wreszcie mam czas, żeby w spokoju dłużej poczytać. Poza tym wróciłam do nauki francuskiego i chciałabym na własną rękę dojść do poziomu C1, żeby znać już dwa języki biegle. Mam nadzieję, że to nie będzie słomiany zapał jak to u mnie w zwyczaju. Jesienią zawsze mnie dopadają takie refleksje, że powinnam bardziej się rozwijać i inwestować w naukę czegoś nowego.      

    

15 października 2015 , Komentarze (3)

Doigrałam się. Przytyłam w tempie ekspresowym, co mnie trochę dziwi, bo ćwiczeń nie porzuciłam, a i dieta była ostatnio raczej przyzwoita, choć na pewno mniej się pilnowałam. Niestety z wielkim bólem muszę na razie pożegnać 6 z przodu. Dziś waga pokazała 70 kg. Jak mi się niesamowicie przykro zrobiło. Jeszcze parę kilo i wraca nadwaga. Ta 7 z przodu uświadomiła mi, że najwyższy czas się ogarnąć.

Od stycznia do sierpnia szło mi wzorowo, bez żadnych wpadek, co zaowocowało -13 kg. W połowie sierpnia dieta zaczęła się psuć, a apogeum tego wszystkiego nastąpiło właśnie teraz. Efekt? + 4 kg w dwa miesiące. Świetnie. 

Muszę na nowo obmyślić plan diety. Na pewno powinnam ograniczyć węglowodany i ogólnie mniej jeść. Poza tym muszę na nowo znaleźć w sobie tę siłę i motywację, którą miałam szczególnie w pierwszym półroczu. 

Jeśli chodzi o aktywność fizyczną to nadal będą to dywanówki, rower stacjonarny i długie spacery. To mi najbardziej pasuje, no i przy tej aktywności chudłam. 

Udało mi się schudnąć do 65,5 kg, musi mi się to udać i teraz. Daję sobie czas na to do końca roku. 

   

4 września 2015 , Komentarze (4)

Powróciłam do diety po kryzysie. Koniec z obżeraniem się! Od zeszłego poniedziałku znowu zdrowo się odżywiam. Ćwiczę cały czas (czyli te 5-6 razy w tygodniu), tu się nic nie zmieniło, bo nie wyobrażam już sobie nie ćwiczyć. Myślę, że to akurat jest zdrowe uzależnienie ;)

Sierpień był jedynym miesiącem bez diety w tym roku i w konsekwencji przytyłam 2 kg. Trudno się mówi. Schudnę do poprzedniej wagi, a potem jeszcze parę kilo do końca roku. Taki jest plan.  

Poza tym jestem zadowolona, bo zdałam dwa bardzo ważne egzaminy. Teraz jeszcze jeden mi został i mam spokój aż do nowego roku akademickiego.