Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
10.07.16


Dziś szklana pokazała 59,6 kg. Moje grzeszki i ostatnie kilka dni rozpusty dały teraz efekty. Sądziłam, że po wczorajszym oczyszczeniu organizmu waga wróci do normy jak zwykle miało to miejsce, ale tak się nie stało. Znowu błędne koło. Czy ja kiedykolwiek oduczę się żreć jak świnia? Te dni rzucania się na jedzenie mnie kiedyś wykończą... Teraz muszę odpokutować... w ramach pokuty zrobiłam następujący trening: 
- 30 minut tabaty dla początkujących z Łukaszem Choińskim
- abs 8 
- przysiady 20 sztuk 
Daję sobie spokój na dziś z bieganiem, bo mam takie zakwasy, że w pracy ledwo potrafię wykonywać swoją pracę na kolanach... Mam nadzieję, że jutro dostanę nowe zajęcie, bo akurat rusza zbieranie kwiatów i potrzebne będą 2 dziewczyny do sortowania :D Liczę, że szef wybierze mnie... a jeśli nie to - OSZALEJĘ!!! Ok, nieważne. Kolejne moje postanowienie, a raczej chęć podjęcia próby. Bardzo chciałabym jutro wstać o 5:00 przed pracą i iść pobiegać, chociażby na 20 minut. Po pracy jestem zwykle zdechła i nie chce mi się ruszać. Zobaczymy, czy wyjdzie....