Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odchudzam się od zawsze. Jako nastolatka byłam szczupłą szprychą, ale potem niezdrowe nawyki żywieniowe niestety zamieniły moje ciało w zwały sadła. Jako że tylko jem i siedzę przed kompem (taka praca), niewiele się zmieniło. Czasem wprowadzam jakąś restrykcyjną dietę, ale zazwyczaj kończy się ona napadem głodu, po którym wracam do wcześniejszej formy wielkiego prosięcia. I tak w kółko, jak jakiś pieprzony uroboros.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 411
Komentarzy: 3
Założony: 12 lipca 2014
Ostatni wpis: 12 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
LitlleF

kobieta, 34 lat, Vancouver

160 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2014 , Komentarze (3)

  No więc zaczynam od diety Jorge Cruise. Metoda jedzenia nie więcej niż stu kalorii z cukru na dzień. Jestem na tej diecie już szósty dzień i pomyślałam, że podzielę się moimi przemyśleniami, ponieważ jedyne "przemyślenia" na jakie trafiłam padły z ust dwudziestotrzylatki, która najwyraźniej jest dietetykiem i jest w stanie ocenić dietę jedynie po artykule w kolorowym magazynie.

  I tu pojawiam się ja – stosuję tę dietę i będę ją stosować co najmniej miesiąc, tak jak napisano w książce, bo jestem grzeczną małpką i się słucham.

  Jako pierwsze wspomnę, że cierpię na bezsenność, napady głodu i diety są zazwyczaj dla mnie baaardzo ciężkie, a ta dieta leci jak z płatka. Fakt, że niemożność zjedzenia niczego słodkiego (nawet owoców, jeśli nie liczyć awokado) jest nieco bolesna, ale bekon i majonez (które w tej diecie spokojnie można jeść) dają radę jako zastępnik :) Poza tym jestem syta prawie cały czas i o wiele łatwiej mi się zasypia.

  Zaczęłam się odchudzać w poniedziałek i nie do końca stosowałam się do wszelkich wytycznych, bo zamiast dwóch kieliszków wina we wtorek wypiłam pół butelki, w środę butelkę i wczoraj również butelkę (moja praca wymaga weny, poza tym jestem pijakiem i nikomu nic do tego!), a i objadałam się na noc, ale produktami, które można jeść w tej diecie (raz zjadłam kilka łyżek lodów, bo już musiałam). Mimo to dzisiaj z rana spadłam poniżej 60 kilo. Schudłam dwa kilo w pięć dni. Uznałam, że zaznaczę konkretnie ile schudłam dopiero w poniedziałek, bo nawet nie minął tydzień. Jestem jednak z siebie dumna i potwierdzam – jak na razie dieta działa.

  Teraz jeszcze jedna bardzo ważna kwestia – te 9 kilo na okładce to błąd wydawcy. W książce jest mowa o 8 kilo, jeżeli osoba ma nadwagę powyżej 13,5 kilograma. Wtedy jest powiedziane, że taki człowiek może schudnąć do 4 kilo na tydzień. Nie wiem, czy to działanie zamierzone, czy ktoś nie potrafił tego obliczyć, a nie zaznajomił się z treścią, ale tak to właśnie wygląda.

  Jeżeli ktoś ma jakieś pytania, porady, bądź również jest na tej diecie (przydałby i się wspólnik, a nawet i kilku^^) to walić do mnie jak w dym :D

Pozdrawiam!!!

Mała motywacja na ten dzień.... <3