Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Klęska...a jeszcze dobrze nie zaczełam ;(


Witajcie robaczki

Tak pięknie sie zapowiadało...tak pięknie!!! I co??? I porażka....

Wstaliśmy dzis z synkiem o 5:48,wparowaliśmy do kuchni i jak zawsze kawa (brakło mi mleka i musiałam wypić czarną z pół łyżeczki cukru!!) która na "dzień dobry" wywaliła mi na twarzy okropny grymas (nie smakuje mi słodzona...ale to mleko...) Córcia zdążyła wstać, wyszykowałam ją do przedszkola i około 7:40 wyszła z dziadziem a ja na szybko zrobiłam sobie 2 kromeczki z super pysznego razowca z białym serkiem i połowa świeżej papryki Taka byłam grzeczna i dumna jednocześnie, zważywszy ze nie powiedziałam sobie ostatecznie START - zaczynamy dziś! Przygotowałam sobie wszystko w domku tak jak ma być na moje oko ( w końcu wiem najlepiej) i juz o 9:20 byłam z synkiem na spacerku bo takie piekne słoneczko...nic tylko korzystać
Zabrałam ze soba książkę i nawet nie przypuszczałam ze przeczytam prawie 150 stron (bardzo lubię czytać,tylko ciekawa jestem gdzie była moja pasja kiedy w budzie trzeba było czytać lektury???) i to ot tak :) Spacer trwał do 13:20 bo synuś głodny a jak głodny to super wściekły!! Po karmieniu znowu n polko na jakieś jeszcze 2,5h (przy okazji odebraliśmy córcie z przedszkola) No i wróciliśmy do domciu i co??? I tu juz nie jest tak kolorowo....z Córcią opędzlowałyśmy paczke chipsów solonych (ja taką spora garść a mała 2)W miedzy czasie synek bardzo marudził bo strasznie dokuczają mu dziąsełka...to żeby sie pocieszyć ( sama siebie...jaka jestem troskliwa o sama siebie???) machnęłam jeszcze białego michaszka.Dobrze ze był tylko jeden na widoku bo by tylko papierki fruwały a z małym na rękach nie chciało mi sie spinac do szafek w kuchni Maluszek tak dawał popalic ze o 18:45 byłam u kresu wytrzymałości wiec zrobilismy z córeczka kapiel i 20 minut bawilismy sie z małym w wodzie potem szybka flacha i lulu. No i synek spi jak susełCórcia pooglądała bajki na dobranoc(taki rytułał), zjadła kolacje,zaliczyła kapiel i tez juz lula, wiec i ona śpi jak aniołek
Ja natomiast na kolacje zrobiłam sobie talerz na zupkę napakowany 4 rodzajami sałat + cykoria do tego gigantyczny pomidorek pokrojony w ósemki i polane dresingiem na bazie jogurtu naturalnego (mały kubek) łyzeczki cukru i 1,5 łyzki stołowej octu winnego. Taka ot sałatka...zdrowa, lekka i PYSZNA!!!! Zjadłam i zasiadłam przed lapkiem i stukam i dochodzę do wniosku ze te chipsy i michałek sam sie nie ulotni z organizmu wiec ambitnie (jak narazie) planuje jeszcze sie troszke poruszać...i wybrałam taki motyw:



Ciekawa jestem ile wytrzymam ale jak nie spróbuje to sie nie przekonam no nie???

Więc trzymajcie kciuki za mnie
Oczywiście napisze rzetelnie jak mi poszło....Buziaczki robaczki


  • vitaliaminus

    vitaliaminus

    6 lutego 2014, 11:10

    nie było aż tak źle, a teraz do roboty ;p