Pękłam dzisiaj i kupiłam Pepsi Max, niby zero kalorii ale miałam nie pić gazowców;/ Ale wypiłam tylko jedną szklankę ! Cud bo zawsze jak otwieram Pepsi to odpala mi się pompa ssąca i wysysam wszystko do dna a potem mam brzuch jak balon i chodzę i jęczę..
No właśnie jak to jest z tym pragnieniem, że wciąż chcemy więcej i więcej. Mamy plany , marzenia , cele i nigdy nie będziemy zadowoleni do końca, wciąż nam mało. Bo " nowe " zaraz staje się stare, zniszczone, nie modne. Bo ktoś odkrył lepsze miejsce na wakacje, bo mieszkanie ma okna nie na tę stronę a auto za mały bagażnik ...
Dlaczego tak jest ?
Pożądanie rzeczy jest zapisane w naszej pamięci komórkowej już od czasów prehistorycznych . Kiedyś człowiek musiał gromadzić zapasy, ponieważ dzięki zapasom mógł przetrwać, był bardziej bezpieczny . Często ten kto miał więcej miał więcej do powiedzenia w grupie społecznej ( to się chyba nie zmieniło do dzisiaj ;/) . Mając więcej - wzrasta nasz poziom atrakcyjności u płci przeciwnej, tym samym możemy bardziej przebierać :) Zatem możemy przekazać geny wraz z drugą atrakcyjną osobą. Poza tym nasz mózg lubi czuć się dobrze, zmierzamy do przyjemności a unikamy tego co dyskomfortowe. Z drugiej strony historycznie w Polsce ciągle mieliśmy deficyt towarów , wartość ich w PRL była mocno przeceniana , marzeniem było mieć , posiadać swoje własne. Także to nasze pragnienie jest społecznie uwarunkowane, to taki wgrany w nas wzorzec ... A czy to jest takie złe, że chcemy wciąż więcej i więcej? Świat w którym żyjemy to apogeum kultu konsumpcji, kulminacja tendencji do gromadzenia wszystkiego. Z poziomu podświadomości " moj , moje , moja" powoduje, że od razu się uzależniamy od tych rzeczy a co za tym idzie rodzi się w nas lęk przed ich utratą.. A tak naprawdę nie utraty tej rzeczy tylko tożsamości jaką z tym powiązałaś..Często są to projekcje, czyli my postrzegamy się poprzez te wszystkie dobra tak jak chcemy żeby nas postrzegali inni . Gromadzimy rzeczy , które nawet nie są ani funkcjonalne ani nam potrzebne ale reprezentują nas, wyróżniają nas! Podejmujemy irracjonalne decyzje o zakupach konkretnego domu, biżuterii, auta , ubrań... Iluzorycznie tworzymy jak najlepszego siebie. A ze trendy zmieniają się dość szybko, ciągle chcemy więcej i więcej , żeby wybić się z tłumu. Każda rzecz cieszy krótko bo wciąż pojawiają się następne i następne i następne..
Ale jest plus tej sytuacji.... Jeśli punktem odniesienia uczynimy nasze pragnienie wewnętrznego rozwoju i będziemy chcieć więcej i więcej to wspaniale . To też wpływa na to jak jesteśmy odbierani, rodzi nowe szanse , nowe ja, odkrywamy swoją autentyczność i nie ma w tym lęku ani obawy przed stratą. Jest swoboda, otwartość i zabawa życiem ...
Ja wciąż chcę więcej i więcej i dzięki temu, jestem już w kompletnie innym miejscu niż byłam 5 czy 10 lat temu...
Bierzmy więcej śmiało ale bądźmy też wdzięczni za to co otrzymujemy...
Nelawa
30 kwietnia 2020, 09:05no tak, ale w osttnich akapitach przechodzisz z "mieć" do "być".. i to jest juz całkiem inna bajka.. problem w tym, że nasz obecny konsumpcjonizm bardzo rzadko idzie w kierunku rozwoju osobistego. Najczęściej spycha go w jakiś mały ciemny zakamarek. Nie mówię, że każdy tak ma, ale na pewno większość. Najbardziej widzę to u młodych ludzi. Wszystko ma być na zawołanie, na już i bez wysiłku. Niestety to my jako rodzice, ciotki, dziadkowie ich do tego przyzwyczailiśmy. A odzwyczaić trudno :( Pozdrawoam PS. Fajnie piszesz. Naprawdę nadajesz się na felietonistkę. Powodzenia :)
Lonmar
30 kwietnia 2020, 16:15Dzięki ! To ważne słowa dla mnie :)
CzarnaOwieczka85
29 kwietnia 2020, 11:45Sama prawda we wszystkim co napisałaś.
WracamDoFormy2020
29 kwietnia 2020, 09:34100% racji, i z gromadzeniem, i z atracyjnością, i z przeniesieniem centrum do naszego rozwoju osobistego.