Kurcze
no muszę przyznać że faktycznie zaczęłam zdrowiej jeść i przede
wszystkim naprawdę! myślę o tym po co sięgam. Przestałam się objadać
białym pieczywem - zawsze szczególnie kusiły mnie pszenne bułeczki,
które pochłaniałam w sporych ilościach.
Przestałam:
- używać masła
- cukier do herbaty zastąpiłam słodzikiem (do tej pory różnie z tym bywało)
- jem tylko i wyłącznie żytnie pieczywo - bardzo zwracam na to uwagę w
czasie zakupu, ponieważ często ciemne pieczywo jest po prostu mieszanką
mąki żytniej i pszennej)
- przestałam jeść wieczorami/ w nocy -
jeśli pracuję do późna (prawie zawsze) i naprawdę nie mogę już wytrzymać
to jem jogurt - do tej pory w nocy szły w ruch kanapki z pszennym
pieczywem + czymkolwiek.
---
Mogę powiedzieć że do tej pory jest
1:0 dla mnie. Mimo kilku potknięć - tak naprawdę codziennie pozwalałam
sobie na coś niezbyt zdrowego - to i tak bilans wychodzi na plus. Ani
razu też nie odpuściłam treningu! - codziennie jechałam na rowerku o 0,5
km więcej (tak jak było w moim zamierzeniu).
Rachunek sumienia, czyli co dziś zrobiłam dla siebie :
TRENING:
rowerek
czas: 46:18
kcal: 637
km: 17,5
+ balsam i masaż brzucha