Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W Londynie i w Paryżu


Ostatnie kilkanaście miesięcy żyłam z wyrzutami sumienia. Jadłam, żarłam i cierpiałam. Latem, kiedy pojechaliśmy z rodziną do Londynu, moje wyrzuty osłabły. Widziałam, co chciałam, to znaczy dziwnym trafem na ulicach, w parkach rozrywki, w sklepach widziałam jedynie tłuściutkie Angielki. To też spowodowało moje lepsze samopoczucie. Nie jestem sama, świat pełen jest kobiet podobnych do mnie, a one są szczęśliwe. Akcja Londyn uśpiła wyrzuty sumienia aż do .... zimowego wyjazdu do Paryża. A tam? Szok. Francuzki są szczupłe, piękne i eleganckie. Przez cztery dni pobytu głównie na ulicach miasta nie spotkałam tłuściutkiej paryżanki. Nie spotkałam szczęśliwego tłuścioszka, nawet smutnego moje oczy nie wypatrzyły. I to dało mi właściwy impuls. Śmieję się do męża, że na następny wypad poproszę Japonię ( bez pokazów sumo) albo Chiny. Droga ta moja terapia motywacyjna, prawda? 

Dziś pierwszy raz od 11 miesięcy zmierzę swoje obwody. To będzie ubaw.

  • Sunniva89

    Sunniva89

    19 stycznia 2015, 14:29

    ja jestem w grecji i przechodze to samo.. piekne szuczple greczynki daja mi motywacje do schudniecia.. !