Wszystko jest ciekawsze niż nauka, dlatego tu piszę. Ruszyłam rano na bieg, pomysł miałam idealny. Niedzielny poranek, ulice wyludnione, a na co dzień miasto tętni życiem. Bardzo miłe doświadczenie zobaczyć ciszę i spokój w swojej okolicy. Myślałam, że nie spotkam żywego ducha, ale tu się pomyliłam. Na przystanku zaczepił mnie jakiś młody facet, tyle, że nie słyszałam co mówił. Biegłam z muzyką w uszach, więc go poinformowałam grzecznie o tym fakcie i pomknęłam dalej. Nie lubię jak tak ludzie zaczepiają, a zdarza się to czasami. Tracę wtedy swoje skupienie, rozregulowuje mi się oddech i później chwilę zajmuje, by wrócić do początkowego stanu. Nie jestem jeszcze tak zaawansowana, żeby konwersacje podczas wysiłku przychodziły mi z łatwością. Wyrabiam się:) Dziś przebiegłam sporo nie robiąc przerwy, więc jest z siebie mega dumna. Wraz ze wzrostem formy, rosną moje chęci, a każda minuta biegu podnosi poziom endorfin. No i zaczynam odczuwać to przyjemne zmęczenie bieganiem, a nie tylko zadyszkę. Muszę to robić systematycznie, żeby nie stracić osiągnięć.
Wpadłam też na pomysł, żeby liczyć ilość pochłanianych przeze mnie kalorii, przynajmniej w przybliżeniu. Chciałabym jeść trochę poniżej swojego zapotrzebowania, odejmując umowne 500kcal, wychodzi 1700. Dlatego próbuję, na razie bardziej sprawdzam, ile ja właściwie jem. Spisałam sobie wczoraj kaloryczność produktów, które najczęściej jem, od razu przeliczając na ilość. Tak, by jak najszybciej, najłatwiej policzyć. Tylko podejrzanie mało mi wychodziło. Zobaczymy jak to wyjdzie, jak podliczę kilka dni i będę miała jakieś porównanie.
Z niejedzenia słodyczy wyszła dupa. Czułam, że tym razem się nie uda. Dlatego mały cel na dziś-nic słodkiego nie zjeść, wypić 2 szklanki zielonej herbaty. I w końcu się pouczyć! Miłej niedzieli Żabki:)
SkinnyLove
20 maja 2012, 15:01serio, 100%? jezuu maria, ja bym chciała 30% ale nawet nie wiem czy i tyle dostanę xd ehh z tym słodkim to 7 światów, kusi człowiek wszędzie :/ powodzenia :)