Mój organizmie! Jak długo mam czekać na efekty pracy, którą wkładam w siebie? Przecież ćwiczę regularnie, jem mniej więcej zdrowo. Czy diabeł tkwi w tym, by jednak jeść "więcej" zdrowo? Staję przed lustrem i nie widzę nic. Kompletnie. Wcześniej wydawało mi się, że lepiej jest-na pośladkach, że brzuszek mam minimalnie mniejszy. A co mam? Tłusty bebech. Grube uda. Wielki tyłek!
Byłam dziś na spacerze w parku i dopadł mnie taki dół. Szczupłe dziewczyny biegały, jeździły na rowerze, na rolkach. A ja? Ja biegam obecnie, ale tak nie wyglądam. Czy któraś z nich była kiedyś gruba? Czy bieganie naprawdę przynosi takie cudowne rezultaty? Nie widzę żadnych. Może jeszcze nie... Oby.
Wakacje są za chwilę, a ja kolejny rok z rzędu jestem z siebie niezadowolona. Czego mi brakuje? Wytrwałości w dążeniu do celu? Co robię źle? Czy za szybko się poddaję? Czy nie wierzę w siebie? Tak. Nie wierzę. A trzeba wierzyć, żeby gdzieś dojść. Mało mam siły w sobie.
Po raz kolejny podjęłam próbę. Po raz kolejny patrzę na siebie z nadzieją na zmiany. Kolejny raz daję nadzieję swojemu chłopakowi. I robię wszystko, by tym razem z tej nadziei narodziła się wiara, a z wiary efekt. Wszystko zależy od jednej osoby. Ode mnie. To ja jestem kreatorem swojego losu. Jeśli chcę być wysportowana i seksowna to... Muszę ćwiczyć. Trening=piękno. Trening=zdrowie.
Chcę być piękna, pociągająca, chcę wyglądać jak chodząca witamina! Chcę być podziwiana przez innych. Chcę żyć!
ewe.pla
25 kwietnia 2013, 20:41Bieganie pomaga! W moim przypadku tak jest. Ale dzisiaj już wiem, że dieta również jest ważna. Jedno plus drugie i w końcu Twoja praca zostanie wynagrodzona:)Najważniejsze to być wytrwałym i nie poddawać się! Powodzenia:)
calibri
25 kwietnia 2013, 20:39powodzenia :)