Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wracam


Nie pisałam nic od kilku miesięcy, ale nie dlatego ze się poddałam po prostu nigdy nie byłam dobra w pisaniu pamiętników. Wracam bo zaczynam odczuwać brak  motywacji i liczę że wasze komentarze dadzą mi potrzebnego pałera do walki. 

Moje odchudzanie trwa od około roku. Zaczęłam od ćwiczeń i od tamtej pory regularnie je wykonuję, głównie są to dywanówki 4- 5 razy w tygodniu ( ostatnio ukochany FITNESS BLENDER) oprócz tego z racji sezonu łyżwy 1 w tygodniu. 

I teraz powinnam wam napisać jakie dzięki temu osiągnęłam wspaniałe wyniki..... jednak nie napisze bo to by było niezgodne z faktami. a fakty są takie ze nic mi nie ubyło :(((. 

Bardzo długo czasu dochodziłam do tego jak to jest możliwe przecież ćwiczę, jem rozsądnie dlaczego więc nie chudnę??? zawsze wydawało mi się że wiem jaka to jest zdrowa dieta, wiedziałam o istocie węglowodanów, białka, zdrowych tłuszczach, superfoods itp jednak byłam zbyt pewna swojej wiedzy i zbyt leniwa żeby się temu bliżej przyjrzeć. Wydaje mi się że postawione sobie na samym początku cele mnie przerosły zbyt dużo chciałam od razu dostać przy minimalnym zaangażowaniu i tak naprawdę sama siebie oszukiwałam i wmawiałam sobie ze dieta to rzecz drugorzędna a kolejna zjedzona kromka do posiłku się sama spali. 

Aktualnie jestem na tyle przyzwyczajona do regularnych ćwiczeń że to dla mnie norma i coś co jest na stałe wpisane w mój tryb życia. nie muszę już temu poświęcać swoich myśli 24 godziny na dobę więc kolej skoncentrować się na następnym punkcie czyli DIECIE 
(chwała bogu że za sobą mam już odstawienie fast foodów, słodkich napoi i przetworzonego żarcia w proszku mniej więcej od 4 miesięcy tego nie tykam, od tygodnia tez nie tknęłam słodyczy hell yeah)

Tak więc najbliższe kilka tygodni poświecę na możliwe jak najlepsze rozruszanie metabolizmu który potwornie prze-potwornie sobie rozwaliłam, obudzenie tego dziada i zmuszenie do pracy jest aktualnie moim pierwszym celem.

Chciałam Wam jeszcze powiedzieć ze mimo porażki wagowej nie zniechęcam się, ba wręcz jestem z siebie dumna bo rok temu bym nie uwierzyła że będę w stanie się zmusić do regularnego wysiłku fizycznego wiec cos tam na plus wynikło a dodatkowo jest to dla mnie egzamin z cierpliwości który mam zamiar zdać nawet jeśli na efekty miałabym czekać kolejne dwa lata.
Pozdrawiam cieplutko.

  • xwydrax

    xwydrax

    26 stycznia 2014, 21:55

    Ja z dietą niestety miałam ten sam problem :( Jestem mistrzem teorii, który nie potrafi przełożyć tego na praktykę... Dlatego oddałam ułożenie diety specjaliście. Teraz mam rozpisanych 6 posiłków dziennie na 7 dni ;) Fakt, że czasem wymieniam posiłki bo akurat nie mam czegoś w domu lub mam ochotę na coś innego, ale na plus mogę dodać to, że trzymam się dzielnie już 7 dni! Ty na pewno też dasz radę ! Powodzenia ! ;))