Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trouble... Problemy z plecami


Jak trwoga to do... Vitalii

Jak widzicie jestem niesamowicie niezdyscyplinowana! Jak tu chudnąć kiedy nawet regularnych wpisów nie potrafię realizować... Mniejsza z tym, moja wina...

W każdym razie dzisiaj potwornie cierpię! Może któraś z Was coś mi poradzi, bo nie mogę normalnie funkcjonować! Do bólu kręgosłupa już się przyzwyczaiłam(pewnie zaraz dostanę za to stwierdzenie po głowie od Was...;D). Jestem zmuszona często się pochylać i stać niemal bez ruchu, co skutkuje niestety częstymi dolegliwościami. Do tego dokładają się słabo rozciągnięte mięśnie i stawy (swoją drogą z tym też nie wiem co zrobić, ile bym się nie rozciągała wciąż mam wrażenie, że nic się nie zmienia- może tylko się tłumaczę, a po prostu nie przeprowadzam odpowiednio długo rozciągania, czy jakoś tak...) No, ale nie o tym dzisiaj, DZISIAJ:

Problemem jest KARK 

Rano się obudziłam i AŁAAAAAA!!! Nie mogę obracać głowy w dolne prawo i górne lewo... Znaczy się może i mogę, ale to paskudnie boli. Coś jest nie tak z mięśniem karku leżącym z tyłu po prawej stronie. 
No właśnie, ale co jest nie tak i jak sobie pomóc???

PRZYCZYNY ( domniemane...) 

1. Byłam wczoraj biegać koło 21 (nie było super zimno, ale upałem też bym tego nie nazwała) ubrałam się PRAWIE odpowiednio- dawno nie biegałam, przyznaję- jakoś mi wyleciało z głowy w tym ferworze szykowania bluz, leginsów itd. o SZALIKU i CZAPCE. 

Czyli jest opcja, że wychłodziłam sobie mięśnie i mam teraz paskudne zapalenie.

2. Wczoraj zaczęłam się rozciągać. Jak już wspomniałam mam beznadziejnie nieelastyczne stawy i mięśnie. Czasem do tego stopnia bywały sztywne, że zwykłe czynności je bardzo nadwyrężały. Czyżbym przeholowała? (raczej wątpię by to było przyczyną, nie działałam agresywnie na swoje ciało)

3. Zasnęłam wczoraj wieczorem niechcący na książce z gruba oprawą. Byłam tak padnięta, że po czytaniu nie zdążyłam odłożyć jej na półkę i już chrapałam (no w końcu po bieganiu mogłam być wyczerpana). W nocy musiałam się wiercić i "przemieszczać" nieco, bo obudziłam się z głową NA książce. Może przez to kark dostał w kość... (a może raczej w mięsień;P)

Tata powiedział mi, że cokolwiek by nie było przyczyną muszę posmarować sobie kark maścią, nie nadwyrężać go i łazić ciągle w szaliku. Jeśli w ciągu tygodnia mi nie przejdzie to mogę zacząć się zastanawiać nad wizytą u lekarza. 

Co Wy na to?
                                            

Czymże są moje kłopoty w porównaniu do problemów ludzi na Majdanie... Pamiętajmy by się modlić za ludzi którzy tam walczyli, walczą i walczyć będą, bo chyba tylko to jesteśmy w stanie zrobić...:(((
                                            
Trouble, trouble, troubleee!!! ;/




NEVER GIVE UP!!!
(mimo wszystko...)
  • Siranel

    Siranel

    19 lutego 2014, 12:26

    ja bym zrobiła jak Ci tata radził, dodatkowo polecam wygrzać sobie na rozluźnienie