Drogie Panie:)
Ostatnio w kwestiach żywieniowych jestem tam grzeczna, że aż zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem nie jestem chora. Od 5 czy 4 dni nie jem czekolady, żadnych zupek chińskich (nawet gorących kubków) ani chipsów. Żeby było śmieszniej jak wchodzę między regał z chipsami w pracy, to łapię się na tym, że łapka się wyciąga po paczkę, ale rozum jej odpowiada "No wiesz co? Już tyle wytrzymałaś! Nie psuj tego!" I łapka opada i nie zabiera nic z regału. Bywam nawet tak, że jeszcze czegoś nie zjem, a już prawie mam wyrzuty sumienia...
Ogólnie moje odżywianie ostatnio jest bardzo jogurtowo owocowe. Tylko do ćwiczeń nie mogę się zmobilizować.... :p I tak jestem z siebie dumna:)
Trzymajcie się ciepło:)
tulipanka1994
1 września 2012, 22:53Oj tak, znamto uczucie, już się ma coś w koszyku i takie 5 minut zastanowienia- naprawdę chcesz to zjeść?, warto?. ;) A ćwiczenia to też u mnie katorga. :)
siczma
1 września 2012, 22:42gratulacje silnej woli! :D