Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wieści z raju, część jedenasta, ostatnia.


dziś, o 11:49 mam pociąg do Krakowa. nareszcie wracam do domu. u Lubego spędziłam 26 dni, co jest rekordem absolutnym  i nieprędko go pobiję. 

po powrocie dam sobie ze dwa, trzy dni na odpoczynek i małą jednodniową głodóweczkę sokową, a potem hop na wagę. aż się boję.

buziaczki i do przeczytania w poniedziałek.