Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kosmiczna śliwka.


co jakiś czas w dzielnicy organizowane są zbiórki odzieży używanej. i dzisiaj wystawiłam przed bramę (zapakowanych zgodnie z instrukcją) kilka ciuchów, które dawno już zamieniły się w namioty i poszłam na zakupy. kiedy wróciłam, worek był rozkopany, a buty leżały na trawniku. no jakim burakiem trzeba być, żeby tak rozwalić paczkę opisaną, że to odzież na potrzeby działalności organizacji charytatywnej. pragnę zaznaczyć, że nic nie zginęło.

dziś.
śniadanie: bułka z szynką i szczypiorkiem.
drugie śniadanie: pięć mandarynek.
obiad: kasza jęczmienna z sosem z pieczenia kurczaka, mizeria w zalewie octowej.
poko: grzanka z miodem malinowym.

cytat miesiąca roku, oczywiście autorstwa Lubego. o mojej figurze:
"kicia rozszerzała się jak Wszechświat, 
a teraz nastąpiło sprzężenie zwrotne i się kurczy"

cudownego poniedziałku. pedałujcie grzecznie, jutro chwila prawdy.
  • Koko.Loko

    Koko.Loko

    30 grudnia 2013, 19:11

    Dlatego ja nie zamykam tych worków, żeby można było sobie do nich swobodnie zajrzeć. Zwykle ciuchy znikają, zanim w ogóle przejedzie ciężarówka. Kiedyś nawet nie doniosłam do miejsca zbiórki, bo zaczepił mnie pan "szperacz" na rowerze i spytał, czy mam dość w większym rozmiarze, bo on ma potrzebującą sąsiadkę. Oddałam wszystko bez mrugnięcia okiem. Czuj duch i kurcz się dalej! ;)

  • Lisaveta_

    Lisaveta_

    30 grudnia 2013, 11:21

    fajny cytat, bardzo motywujący. Ach Ci ludzie, nie umieją czytać, dobrze, że nic nie zginęło. Pozdrawiam. I życzę Szczęśliwego Nowego Roku i udanego Sylwestra :)