Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
skołowana śliwka, odsłona druga.


Poszłam dzisiaj na fitnessy i po półgodzinnej rozgrzewce na orbitreku zeszłam na dół i natknęłam się na przemiłą panią trenerkę, no i zagadnęłam aby poprosić o kilka ćwiczeń na pelikany, bo mnie hantelki już nudzą.

Pokazała mi kilka maszyn, prawidłową technikę wykonywania na nich ćwiczeń i nakreśliła w przybliżeniu mini plan treningowy. Oprócz tego mam się rozgrzewać na orbitreku lub bieżni szybkim marszem z lekkim nachyleniem bieżni, ale nie biegiem.

A kiedy zapytałam o dodatkowe bieganie z narzeczonym, zamyśliła się, po czym spojrzała na mnie takim wzrokiem, że spojrzenie Trenera Tomka wydało się milusie niczym puchata owieczka. I oznajmiła "w twoim przypadku bieganie jest jeszcze niewskazane". Czyli tłumacząc po śliwkowemu: jesteś po prostu za gruba na bieganie.

Jak żyć panie premierze?


jem.

ś. nieudana buła żytnia domowej produkcji ze szynką konserwową i pesto verde

II. predator na rozwodnionym mleku, pomarańcza i dwie kostki czekolady gorzkiej

o. nie wiem, chciałabym coś innego niż żurek i jajka

pk. obwarzanek unijny ze serkiem śmietankowym i szczypiorkiem


Epickiego weekendu życzę. (slonce)

  • puszysta43

    puszysta43

    10 kwietnia 2015, 14:15

    oj tam sie przejmujesz....schudniesz jeszcze troche to bedziesz biegac :) nie lam sie,glowa do gory :)

  • jamay

    jamay

    10 kwietnia 2015, 13:50

    :D zła pani trener :D