Dziś o dziwo wcześnie wstałam, zazwyczaj jak mam wolne to kimam min. do 11 :D Już po owsiance <omnomnom> i biorę się za naukę do kolokwium - i tak mi zleci cały dzień, czyli "wolne" a nie wolne. Jedyną pociechą jest fitness o 19 :D Już się doczekać nie mogę od trzech dni czekam, niby mogę chodzić kiedy chcę, bo jest codziennie, ale póki co poświęcam jedynie godzinkę w czwartki, bo przez uczelnie mam w tym okresie mało czasu.
Z dietą idzie ok, nawet białego twixa co to dostałam w podarunku oddałam swemu mężczyźnie:P zjadłam odrobinkę by spróbować i pyszny jest:< prawie tak jak biały lion, którego uwielbiam, ale nie kupuję, bo to on swojego czasu przyczynił się do moich ciągów słodyczowych. 3 dziennie czasem jadłam. Ale już mnie nie ciągnie:)
Mam w głowie szatański plan... "szpetny jak wujek Fester"...
hmmm...
dorotuniaa
23 stycznia 2014, 13:17Dzięki ;) Zazdroszczę Ci spania do 11 hehe ja to góra do 8 przy dobrych wiatrach :P