Tak jak sobie obiecałam, tak od poniedziałku wzięłam się w garść, a przynajmniej się staram. Przestałam się objadać, plan jest aby jadać 4, maksymalnie 5 posiłków w ciągu dnia. I ćwiczę, chociaż przyznaję, że trudno mi się zmobilizować. A moja taka ćwiczeniowa seria to 5 min rozgrzewki, 10 min ćwiczenia na boczki, potem wskakuję na orbitreka na 20 min, a na koniec 20 min kręcenia hula hop. Wiem, żadna rewelacja, ale moja kondycja jest beznadziejna i nie chcę się zniechęcić. Jeśli nawet te ćwiczenia nie przyniosą żadnego efektu, to przynajmniej mam świadomość, że coś robię i samopoczucie jest lepsze i przez niecałą godzinę nie leżę na kanapie, więc jest postęp. :) A z czasem na pewno zmodyfikuję ten plan ćwiczeniowy.
lelilath
16 stycznia 2014, 16:45Dasz radę! Wiem, że możesz! jesli chcesz możemy powrócić do dawnych raportów! Pozdrawiam ciepło!
dianak6
16 stycznia 2014, 10:52U mnie dzisiaj takze czwarty dzien ;) Najtrudniejsze sa poczatki ale najwazniejsze to je zaczac :)