Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

zmiany zmiany zmiany!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2232
Komentarzy: 5
Założony: 8 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 18 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
madziaraa90

kobieta, 33 lat, Gdynia

165 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2016 , Komentarze (5)

Różnie to ze mną bywało i z moją wagą też... ;) kiedy byłam singielką, młodą duperką, zawsze ważyłam około 55-56 kg na 165 cm wzrostu :) wtedy myślałam o tym jaka ja jestem gruba, nieidealna, taka czy siaka.. pokręcone dziewcze fakt ;) Później spotkałam cudownego chłopaka i zaczęłam zmieniać tryb z szalonej imprezowiczki na domowe ciepełko i spotkania parkowe :) Małymi kroczkami przez jakies 2,5 roku przytyłam +15 kg, w najgorszym momencie nie wchodziłam na wagę a jak się odważyłam to zobaczyłam 70,2 kg...dla mnie szok bo nigdy tyle nie ważyłam, z drobnej blondyneczki stałam się zapuszczoną w dresach Narzeczoną... samoocena na dnie, libido na dnie, kondycja na dnie, fajne ciuchy na dnie bo w nic się nie mieściłam i w niczym nie wyglądałam dobrze. Małymi kroczkami ale zaczęłam chudnąć, pierwszy poważniejszy zryw miałam w kwietniu 2014 do jesieni gdzie schudłam do ok 60,5 kg fajnie no nie ;) ale chyba coś poszło po drodze nie tak bo w styczniu 2015 ważyłam znów w okolicach 69 kg :(:(:( ktoś tu chyba miał jojo hmm :P albo bez wykrętów po prostu znowu zaczął za dużo, za często, za późno, za słodko jeść!!! sorry ale nikt nikogo raczej na siłę nie karmi i zazwyczaj jesteśmy same sobie winne :) w połowie 2015 roku wyznaczyłam z Narzeczonym datę ślubu na wakacje 2016 i tak jak waga zaczęła spadać już troszkę wcześniej, tak tym bardziej chciałam schudnąć teraz ale ale już bez efektu jojo :):) wakacje grill i piwko, jesienna deprecha i zimowa chandra, święta wigilijne i obżarstwo, nic mnie nie pokonało bo znałam umiar!! tych pysznych pierogów nie jem ostatni raz w życiu więc nie muszę jeść aż pękne i będę miała wyrzuty ;p nawet jeśli zjadłam coś kalorycznego, słodkiego, no takiego nie bardzo fit to przecież NIE JEST KONIEC ŚWIATA!! otrzepujemy się z liści i lecimy dalej!! do tego doszła siłownia, raz na jakiś czas, chwilowo przyznaje się mam lenia ale chodzę, czasem nawet po 12h zmianie w pracy!! nie poddaję się po jakimś małym niepowodzeniu!! i wiecie co, uczucie kiedy widzi się po ponad 4 latach "5" z przodu jest boskie, nie chodzi o cyferkę ale o osiągnęty cel do którego zmierzałam małymi kroczkami a nie biegłam jak wariatka, żeby później mieć zadyszkę ;) mój cel tutaj to było 59,2 bo do równości 10 kg i udało się!! Dzisiaj rano miałam 56,9 i jestem w lekkim szoku, co dalej??To ponad moje cele :D :D:D chyba zostaje mi teraz poprawienie kondycji i utrzymanie!! jestem szczęśliwa bardzo, z singielki nie zadowolonej z wagi, stałam się kobietą, która w te wakacje wychodzi za mąż i uważa, że jest PERFEKCYJNIE NIEDOSKONAŁA I DOBRZE MI Z TYM!! Kobitki, życzę wam wiary w siebie i swoje możliwości! Dacie radę :):)