Od poniedziałku jestem na urlopie dzisiaj już czwartek a ja nie wiem kiedy mi ten czas zleciał...
Cały czas łapię się na tym że wciąż myślę o jedzeniu - co mam kiedy zrobić i o której mam zjeść no i cały czas chodzę z wodą żeby pić dzienną porcję.
Codziennie staram się iść wieczorem na jakiś dłuższy spacer, w niedzielę i poniedzialek kręciłam hula-hop ale ostatnio kupiłam nowe i jest chyba za duże i ma za twarde kolce niby masujące - po pierwszym kręceniu zrobiły mi się straszne siniaki więc chwilowo dałam sobie z nim spokój i skupiłam się na spacerach i ćwiczeniach fitness.
Wczoraj wreszcie zeszłam z wagą poniżej 66 kg więc jestem zachwycona :-)
angelisia69
21 lipca 2016, 14:34takie ciagle myslenie o jedzeniu konczy sie zaburzeniami,moze lepiej miec plan posilkow i nie myslec tak czesto co i kiedy,a miec wszystko zaplanowane,skupic sie na wypoczynku ;-)
Magda3377
21 lipca 2016, 15:13taki miałam zamiar ale to też przez to że czas strasznie szybko leci nie wiadomo na czym, no i też korzystam z urlopu i się wysypiam porządnie - tak ok 10 wstaję dopiero no i pierwsze co to śniadanie zaraz potem 2 śniadanie i coś tam zacznę robić, nagle patrze na zegar a tutaj juz czas na lunch... dzisiaj było lepiej bo po prostu postanowiłam że dopiero jak będzie czas posiłku to zacznę o nim myśleć i się nie przejmuję :-)