Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzisiaj będzie według schematu, całkowicie.


Dziasiaj będzie jak Bóg (w osobie dietetyczki) nakazał. Nie będzie najmniejszych zmian, naczytałam się, zrobiłam listę zakupów, wyjścia wcisnęłam w odpowiednie godziny.
Pełna współpraca, bo w tygodniu z tym różnie. Już zrezygnowałam z jednego posiłku od poniedziałku, bo nie dawałam rady tak często jeść. Mądra Pani to zbilansowała i chyba powinno być łatwiej.
Napisałam dziś komentarz, który nie daje mi spokoju. Stwierdziłam, że z każdym zrzuconym kilogramem wzrasta moje poczucie własnej wartości i staję się przez to radośniejsza i szczęśliwsza. Ciekawe jaki procent moich "nieodkrytych" pokłądów szczęścia wiąże się z wyglądem, z którego teraz nie jestem zadowolona. Oczywiście mam świadomość, że nie wygląd stanowi o wartości człowieka itd itp, nie jestem też jakimś chodzącym nieszczęściem, które chowa się po kątach, ale nurtuje mnie czy zmiany we mnie samej (oczywiście jesli się pojawią) będą duże, zauważalne. Sama nie wiem jak bardzo doskwiera mi moja nadwaga... ciekawe... psychologa poproszę od zaraz...