dzień dobry w środę.
Jutro ważenie, wiec dziś nie przesuwam suwaczka, żeby na pewno jutro było mniej dziwna logika, wiem heheh Nie zamierzam dzis się objadać, o nie! Ale jakby jakiś zastój albo inne cholerstwo w stylu "rozrostu mięśni" , to będę mieć zapas z dziś
Ewelincio droga, moim zdaniem najlepsze dyskusje są zawsze, jak się idzie "na fajkę". W pracy, w knajpie, na koncercie. Dopóki nie zagrażą mi zejściem z tego świata, będę popalać, to dobre słowo, chciałabym popalać, czyli zdecydowanie ograniczyć. Zacznę tak. .
Zresztą nie wszystko na raz, nie udźwignę. wciskam w siebie śniadanie, którego nie umiem jeść. I nawet popycham to II śniadaniem. Większość życia jadłam pierwszy posiłek ok. 16.00. I stąd moje kłopoty, bo nie pochłaniałam ton jedzenia nigdy. Jak widziałam, ile jedzą moje koleżanki, "chude szczypawki", to mnie zawsze krew zalewała. Ale one jadły dużo, ale z głową. A ja raz dziennie. Duzo.
Dziś zjadłam, co kazali: małą, razową kanapkę z serkiem białym i kiełkami, brzoskwinię,pól szlanki kefiru, dopijam herbate i pękam z przejedzenia. To nie moja pora, organizm wciąż pamięta. Ale może durny się nauczy, a ja z nim. A może bardziej on ze mną... Generalnie jestesmy na siebie skazani
Cocunia13
3 lipca 2013, 12:39Wszystko tylko i wylacznie zalerzy od ciebie.....jesli na prawde chcesz to dasz rade.....ak chcesz tylko na pol gwizdka....to bedzie trudniej;))) Trzymam kciuki zebys dala;))) Pozdrowionka i milego dnia;))