Dziś dostałam propozycję.. Zaśpiewania solówki podczas koncertu naszego zespołu w amfiteatrze.. Podekscytowałam się jak cholera, przestraszyłam się jeszcze bardziej.. Piosenka mega trudna, ja jakoś wyspecjalizowana muzycznie wcale nie jestem.. ale stwierdziłam a co! Nie stać mnie!? 20 lat śpiewania z dzieciakami w końcu ma jakieś profesjonalne efekty.. Ale od razu pomyślałam: kurde, dlaczego ja wcześniej nie schudłam! Znowu nie będę mogła patrzeć na nagrania z koncertu.. No i jak już wymyślałam dietę cud, podczas której schudłabym jakieś 4 kg w tydzień :D to zadzwonili z zespołu, że to jednak falstart.. i solówki nie będzie.. I tyle z mojej kariery.. a już się widziałam w świetle reflektorów.. prosiak na scenie..