Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem na L4...


...więc nie chodzę do pracy w godzinach 8-16 a 10-15 ;) A poważnie - to gorzej mi nieco, niż bym chciała i wzięłam zwolnienie wcześniej, niż planowałam. O jakieś 3 tygodnie wcześniej. Co wiąże się z tym, że nie zdążyłam przekazać wszystkich obowiązków. Co wiąże się z tym, że jednak trochu czasu w pracy spędzam. Codziennie, jak na razie. A zwolnienie mam od wtorku. Nic to, za chwilę będę się pławić w rozkoszach niczym nie zmąconego L4 i płakać, że tęsknię za firmą ;) A później urodzi się Dziecię Wewnętrzne i na nic nie będę mieć czasu, zwłaszcza na szlochy popracowe ;)

 

Sylwester był. I minął jak sen złoty. Cudnie było!!! Zapomniałam zrobić postanowienia noworoczne. I zapomniałam, że już dawno postanowiłam ich nie robić. Co z resztką mózgu robi niedoczynność tarczycy wymieszana z ciążą... ;) Jakieś zdjęcia posiadam, jak się dokopię, to umieszczę. Powiem tylko, że moje Dziecię Zewnętrzne dzielnie zastępowało mnie na parkiecie (w tym roku tańce ograniczyłam drastycznie, czy ja już mówiłam, że czuję się mocno tak so?) - moja dzielna córcia wytrzymała do 1 w nocy :):):)

 

Święta były. I minęły, nie-pamiętam-jak-i-kiedy. Ale cudnie było :) W Wigilię mieliśmy gości (w sumie nas było 17 osób, rodzinnie bardzo), później nas przysypało i moja najbliższa Rodzinka (Rodzice, Siostra i dwa psiury) została do drugiego dnia. Takie Prawdziwe Święta :)

 

Cosik się jeszcze po drodze wydarzyło, dużo tego było - ale mam dziury w miejscu po mózgu, kurza mordeczka. Jak sobie przypomnę, to się zamelduję. Howgh. Czy jakkolwiek się to-to pisze :)


PS. Już wiem, co chciałam. Mamy kolędę mieć. Rzecz normalna, że niby? Tak, jasne - ksiądz będzie chodzić we wtorek, 11 stycznia w godzinach 10-15 :) Normalny dzień pracujący.  Wiejska parafia, przysięgam ;) Mam L4, to kolędę przyjmę - bo na pytanie Natalki (ona już miała kolędę, na której była i Zosia), czy może by tak przyszedł do nas po 16, jak wrócimy z pracy odpowiedział, że z takimi pytaniami to mamy do niego osobiście, tiaaa... Korci mnie, żeby uderzyć z nim w polemikę. Chociaż z drugiej strony - jak na ciążę mam DOSYĆ STRESU*** a i jeszcze będzie może robił problem z ochrzczeniem Wojtasa? No i po co mi to...


Buziaki zawinięte, ciążowo-hormonalno-tarczycowo-zdechłe.


___________________________________________________

***Dzisiaj na ten przykład nam chcieli licznik zdjąć i gaz odciąć. Nie, nie zalegamy ani grosza! Ale umowa się skończyła 31 grudnia. Mea culpa, że nie pojechałam podpisać. Fakt. Ale żeby od razu odcinać gaz? Płacącym?? W środku zimy??? Cudownie, nieprawdaż? ;)

  • Snowgirl

    Snowgirl

    12 stycznia 2011, 09:56

    To jest naprawde straszne, jaki Kosciol ma wplyw na nasze codzienne zycie. W koncu sakramenty powinny byc ich obowiazkiem, a nie ewentualnoscia w zaleznosci od tego, czy sie zatrzyma dla nich swoje zycie i przyjmie laskawie ichwizyte w domu. Wlaza z butami i robia wywiad z cala rodzina, jakby jakis w tym ich interes byl. Kiedys takie wizyty byly po to, zeby zacisniac wiezy z parafianami, a teraz to zwykly "obowiazek", bo inaczej... Ehhh. Pozdrawiam :)

  • gudelowa

    gudelowa

    8 stycznia 2011, 11:38

    podziękuj Mikołajowi! buziaki, a z anszym księdzem to w polemikę nie wchodź lepiej ;)

  • Koncowa

    Koncowa

    8 stycznia 2011, 02:19

    dla mojej dzielnej. kochanej...

  • Nattina

    Nattina

    7 stycznia 2011, 20:37

    trzymaj się dzielnie kobietko i nie szalej z ta pracą. ps. druga ciąża wcale nie musi tak hop-siup byc, ale dasz radę, dobrze będzie, odpoczywaj.

  • kilarka

    kilarka

    7 stycznia 2011, 20:27

    To ja Ci też buziaka zostawiam i trzymam kciuki za szybkie i skuteczne przekazanie obowiązków, żebyś się jeszcze trochę polenić przed powiciem dziecia wewnętrznego zdążyła :) :*