Ponieważ są upiorne korki rano (musiałabym wyłazić z chatki najpóźniej kole 7.15, żeby zdążyć na ósmą) stwierdziłam, że skorzystam jutro z uroków SKM. Szybciej będzie. Ale potrzebować będę podczas pracy autko - mam w planach banki, skarbóweczkę i UM. Co tu robić? Co tu robić? Podumałam i wymodziłam. Wróciłam dzisiaj po pracy do domu, wchłonęłam na spokojnie obiad (indyk w ziołach pieczony w folii i zupa szparagowa, mmmmmm :)), poczochrałam futrzaki, nakrzyczałam na Antosia, bo mi znowu morda na barierkę na balkonie włazi, nakrzyczałam na Mietasa, bo też wlazł, pogoniłam towarzystwo z balkonu, przebrałam się i wyszłam. I co zrobiłam? Otóż zawiozłam auto pod pracę i wróciłam do domu na piechotkę ;) Jutro rano do fabryki kolejeczką a auto czeka na mnie pod biurem, hy hy :) Z pracy do domu na piechotkę idę godzinę i 45 minut :) Zwariowałam :) Jedyny minus to fakt, że otarłam sobie piętę, ała...
Jest mi dobrze :) Zmęczenie jest przyjemne, uwolniłam endorfiny :) Jeszcze tylko A6W, seria na skakance (nie wiem tylko, czy pięta nie zaprotestuje) i na dzisiaj wystarczy.
Pozdrawiam czytaczy :)
gudelowa
15 czerwca 2007, 06:52normanlnie pełen szacuneczek dla Szanownej Pani! buziaki
ViaRapida
14 czerwca 2007, 22:38to Ty takie rarytasy jesz na obiadzik?pozdrawiam.