Waga stanęła na poziomie tych 61 kg. I nie mogę zaliczyć tych 10 zrzuconych kg. Nie jestem zbyt grzeczna, wczoraj wielki sernik a dziś prawie samo niezdrowe jedzenie bo? Bo zapomniałam mojego pysznego obiadu z domu.
Wczoraj do 22 siedziałam i robiłam moje krewetki w cukinii, a dziś wyszłam bez nich.
Muszę schudnąć, bo kupiłam płaszcz, rozmiar S, a nie M no i żeby się w nim lepiej czuć, muszę zgubić kilka cm
Czuję niemoc, a po tej zupce chińskiej, którą zjadłam, tak mi skoczył IG, że najchętniej poszłabym spać
Może obudzę się na stepie po pracy.
Magdzior1985
13 września 2012, 09:44Bede probowac, ogolnie mam kryzys :P nie tylko dietowy, pgooda sie psuje, a ja ze slonca czerpie duzo energii :)
Madzik2244
13 września 2012, 08:17nie poddawaj sie w koncu ruszy;)
flowerfairy
12 września 2012, 21:14Kochana, musisz to przeczekać. Czasem są takie "zawiechy" na wadze, ale potem jak ruszy to ho ho :)
mk1985
12 września 2012, 15:12nie łam się!
wikieliwero
12 września 2012, 14:34zgadzam się :) ćwiczenia potrafią rozbudzić :)
Summer.Shape
12 września 2012, 14:21za dużo już osiągnęłaś by teraz się poddawać ;) po ćwiczeniach na pewno chęci i siła powróci mi to zawsze daje kopa na cały dzień ;)
malamarta
12 września 2012, 13:50Fotki beda w weekend:-) Walnij sobie mocna kawe i do roboty! ;-)