Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Weekend z michałkami i kiełbasa...


Weekend masakra. Miałam smaka na wiele rzeczy i tak zaliczyłam:

1. naleśniki z parówkami i serem żółtym (pychotka)
2. kapuśniak z boczkiem i kiełbasa
3. w ogóle kiełbasa
4. racuchy z jabłkami
5. michałki białe - tona (no tak serio to z 220g, kurna toż to prawie 1200kcal)

Taaaa... ćwiczyłam dziś ostro, no ale...

Raz się żyje, więc jeden weekend to nic strasznego. Co prawda pewnie cofnęłam się w chudnięciu, ale... te Michałki są takie bosko-smaczne.
Od tego tygodnia zaczynają się w pracy konferencje będzie mnóstwo jedzenia, jedzenia, któremu nie będę umiała powiedzieć nie. Ale wiecie co? Nie będę sobie wszystkiego odmawiać, przez najbliższe dwa tygodnie będzie troszkę więcej luzu w jedzeniu, no ale ćwiczyć będę nadal

Głodzilla rządzi!
  • Madzik2244

    Madzik2244

    16 października 2012, 11:53

    tez kocham michałki

  • malaczarna28

    malaczarna28

    15 października 2012, 10:46

    Też jestem tego zdania jeśli czujesz że potrzeba Ci odmiany to znaczy że organizm tego potrzebuje Pozdrawiam Danka

  • cambiolavita

    cambiolavita

    15 października 2012, 00:40

    No to zycze Ci, zeby te kalorie z weekendu i z przyszlych dwoch tygodni szybciutko wyparowaly! :)

  • missZabka

    missZabka

    14 października 2012, 22:56

    tez mam do nich slabosc... po co je w ogole stworzyli ;P

  • Brylantovaa

    Brylantovaa

    14 października 2012, 21:11

    no i pewnie, nie ma co sobie wszystkiego odmawiać :))

  • jamay

    jamay

    14 października 2012, 17:51

    Też uwielbiam te michałki..to straszne jest! I też miałam racuchy :P

  • ZizuZuuuax3

    ZizuZuuuax3

    14 października 2012, 17:44

    kocham białe michałki haha :D ale ty ich nie jedz już! :D