Nowy Rok okazał się niewypałem, głównie ze względu na chorobę... po powrocie z L4 do pracy czekała mnie niemiła niespodzianka, która przepełniła szalę goryczy no i miałam doła, cały, bity tydzień, nawet mojemu Pączkowi łapki już opadły. Teraz jest lepoiej.
W czwartek po 1,5 tyg. przerwy poszłam na fitnessik, ale było fajno chociaż na drugi dzień i dzisiaj tak fajnie już nie było, zakwas! Kolejny raz przekonałam się, że mięśnie szybko zapominają i trzeba nad nimi pracować bez przerwy.
Mam kilka noworocznych postanowień, oczywiście spisanych, bo jak je spisałam w ubiegłym roku to 90% dopełniłam. Przede wszystkim chcę schudnąć te ostatnie 3kg. Dlatego kupię tę Vitaliową miesięczną dietę. A jak nie schudnę to wyśłę im reklamację hehe.
Przezwyciężam domowe lenistwo i staram się troszkę ćwiczyć w domu na brzuch. Fitnessik obowiązkowo, ale jednak zmienię nieco grafik, ze względu na moje pobolewające kolano zrezygnuję ze SKI CLASS. Dobiorę również sobie bardziej wydajne zajęcia, bo poniedziałkowe 2h = koło 500 spalonych kalorii, jak zacznę chodzić w poniedziałek na Spinning to 500kcal spalę w godzinę, no nic, zobaczymy jak to będzie.
liliputek91
13 stycznia 2013, 16:58bo "oni muszą wiedzieć" haha (nawet moi rodzice tacy nie są)
Madzik2244
12 stycznia 2013, 21:50powoodzenia Mała;))
flowerfairy
12 stycznia 2013, 18:25Życzę powodzenia w spełnianiu postanowień :) Trzymaj się, dzielna z Ciebie babeczka :)