Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak odzyskac 40% wartości sukienki...?


Kolejny dobry dzień za mną. 

W poniedziałek pochwaliłam się souvenirem z Malty... było to zauroczenie od pierwszej przymiarki, no ale muszę przyznać, że połowę zadowolenia z zakupu odebrała mi konfrontacja z ceną sklepową vs. online. Sukienka była droga, rzadko kupuję tak drogie ubrania, bo szkoda mi kasy, przez ostatni rok starałam się w ogóle kupować mniej, bo waga nie ta no i nie były mi potrzebne, no ale do rzeczy. 

Z lotniska chciałam wysłać przyjaciółce zdjęcie kiecki i weszłam na stronę internetową marki, a tam, ta sama sukienka o 40% tańsza, ponieważ na stronie była na wyprzedaży, a w sklepie jeszcze nie, mina mi zrzedła no i nie dawało mi to wczoraj spokoju. Po co płacić więcej jeśli można mniej?

Postanowiłam, że napiszę do firmy w związku z moimi odczuciami, w końcu nic nie tracę bo pieniądze i tak już wydałam, a mogę jedynie zyskać. I tak też zrobiłam. Napisałam krótką wiadomość - w skrócie: że ceny w moim odczuciu powinny być jednakowe, że niestety uważam sytuację za niefortunną i uważam, że reputacja marki w takich sytuacjach traci - i zgadnijcie co? Zgodzili się z moją reklamacją i zwrócą mi różnicę na konto. 

Byłam mile zaskoczona. Przeszukałam internet i temat nie jest uregulowany, jest to tylko i wyłącznie dobra wola marki, że zwracają mi $. Prawdopodobnie o 10 euro nie chciałoby mi się walczyć, ale w grę wchodziła wyższa kwota. Tak więc warto próbować, wiele razy w życiu już przekonałam się, że warto... zwłaszcza, kiedy można tylko zyskać.

______________________________________________________________

TRENING

______________________________________________________________


Okazało się, że wczoraj pomyliłam wideo i zrobiłam DAY 2 wyzwania więc dzisiaj musiałam zrobić DAY 1 - połowa treningu to trening HIIT i tym sposobem jutro muszę sobie zrobić przerwę bo DAY 3 to również HIIT... zobaczymy jak to będzie.

Po treningu 10 min truchto-tańca, żeby nabić kroki - jeszcze mam 1K do zrobienia (szloch)

W sumie spaliłam 612 Kcal. 

Bilans na ten moment:

Do końca dnia powinno jeszcze pyknąć 2400+.

___________________________________________________________

JADŁOSPIS:

___________________________________________________________

Śniadanie (9:30): Ryż/Tuńczyk w oliwie z oliwek/kukurydza/ogórek korniszony/majonez - 510 kcal.

Obiad (13:00): Rosół na eko kurze i piersiach z kaczki dziwaczki/mięso z nogi z kury bez skóry/pietruszka/szczypior - 330 kcal

Przekąska: Pomarańcza

Kolacja (16:30): Komosa ryżowa/Awokado/Jajo/Szpinak/Czerwona papryka/Pomidorki cherry/Fasola czarna/kukurydza/ + 2 plastry eko boczku :D - 530 kcal.

4 kawki z mlekiem. 

Bilans dnia 1760 kcal.

Zdjęcie kolacji - boczku nie ma, bo dorwałam się do niego w trakcie przygotowań :D

Nie wiem czy ktoś ma mnie ochotę czytać, ale to podsumowywanie jakoś tak motywuje. 

  • Rosae_

    Rosae_

    30 kwietnia 2019, 23:58

    hej :) mam pytanie jakiego Fitbita używasz? On sam podlicza ilość spalonych kalorii podczas dnia, czy trzeba tam wpisywać daną aktywność, którą on przelicza na podstawie pulsu?

    • Magdzior1985

      Magdzior1985

      4 maja 2019, 11:23

      Ja mam Blaze, ale juz go nie ma w sprzedazy, pewnie sa lepsze teraz. Odnosnie kalorii to sam liczy na bazie wagi i tetna, jednak w przypadku treningow o wiekszej intensywnosci dodaję je sama, manualnie w apce. Czemu? Fitbit wykrywa aktywnosc, ale puls z nadgarstka nie jest tak dokladny jak puls z klatki piersiowej i czesto jak trenuje to uzywam dodatkowego zegarka.

    • Rosae_

      Rosae_

      4 maja 2019, 11:46

      Dzięki za odpowiedź. Przejrzę sobie to co teraz Fitbit ma w swojej ofercie. Mam teraz MiBand2, ale jak tylko go dostałam, to szybko się rozczarowałam jego możliwościami. Średnio współpracuje z iPhonem i służy mi tylko do liczenia kroków i przypominania o aktywności fizycznej. W każdym razie, jeszcze raz wielkie dzięki za info :)))