Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pozytywne nastawienie do życia- to moje życiowe motto!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7195
Komentarzy: 21
Założony: 7 lutego 2009
Ostatni wpis: 15 czerwca 2010

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
maghau

kobieta, 48 lat, Rumia

170 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2010 , Skomentuj

Wczoraj miałam głodówkę. Nie dla tego,że chciałam, ale tak wyszło...

Jakiś czas temu wygrałam wejściówki na widownię do programu Mam talent. Wczoraj był właśnie ten dzień, kiedy zasiedliśmy na widowni w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.

Miało się rozpocząć o godz 13-30. Dotarliśmy na miejscie o czasie, ale niestety weszliśmy dopiero na widownę ok 14-30. Liczyliśmy, że potrwa to jakieś 3 godz, więc do domu planowaliśmy powrót ok 18-19. Jak bardzo się przeliczyliśmy.....

Ogólne wrażenia bardzo pozytywne. Niesamowita atmosfera. Zobaczyliśmy jak nagrywa się taki program. Szok!!!! Ile potrzeba do tego osób, ile czasu kręci się kilku sekundowy kawałek, wie tylko ten, kto to widział. Każdy kawałek nagrywany kilka razy,  musi nastąpić zgranie chyba z 50 osób, aby można było coś nagrać.

Zanim wystąpili uczestnicy nagrywane były ujęcia z prowadzącymi, czyli z Szymonem Hołownią i Marcinem Prokopem. Samo ich nagranie to jeden wielki śmiech. Prokop cały czas sobie żartuje a Hołownia mu wtóruje. Wyluzowani faceci na maxa!!!!

C.d.n muszę jechać z Majcią do lekarza i odebrać Mateusza ze szkoły. Napiszę jeszcze małe sprawozdanie z występu Mam talenciarzy....

Wróciliśmy już ze szkoły i od lekarza. Majusia jest troszkę zakatarzona, ale pani dr stwierdziła, że to nie choroba  i dobrze. Ciągnie się to troszkę, ale nie jest gorzej.

Wracając do dnia wczorajszego....zabraliśmy ze sobą 2 kanapki, dla Mateusza, tak w razie czego. W drodze powrotnej planowaliśmy pójść na pizzę, ja jako osoba towarzysząca oczywiście. Kanapki Mati wciągnął z wielkim apetytem w czasie przerwy, ok 18tej. Ja byłam po śniadaniu: 60 g chleba razowego- 2 małe kromeczki z polędwicą sopocką i ogórkiem małosolnym, własnej roboty i kawie z mlekiem. Przed wyjściem zdążyłam tylko wypić szkl wody. Byłam tak pochłonięta tym co się działo, że głodu nie czułam.

Jurorzy: Wojewódzki, Foremniak i Chylińska siedzieli tak 5 m przed nami.

Wojewódzki, śmieszny strasznie. Zachowanie jego-rozbrajające. Luzak i to do przesady!!!! Uwielbia wszystkim rzucać! Zresztą robi to też w swoim programie. Wczoraj rzucił butelką z wodą, na szczęście odkręconą. Zanim wylądowała jej zawartość znalazła się na widowni, potem w przypływie euforii i okazania, że bardzo podobał mu się występ DOROTY(śpiewała skomponowaną i napisaną przez siebie piosenkę- po III edycji będzie to HICIOR!!!) nazwiska nie pamiętam, na scenę poleciało jego...... krzesło. Ciekawe czy będzie to pokazane? , potem jeszcze poleciała płyta, długopis i chyba zapalniczka. Nie szczędził ostrych słów krytyki, ale nigdy nie było to tak sobie. Uważam, że zasłużenie mówił co myśli. Co niektórzy uczestnicy to jakaś wielkie nieporozumienie. Zapomniałam napiasać, że wystąpił w dresie, ale co tam...

Foremniak, chichotała strasznie, jak mała dziewczynka. Robi pozytywne wrażenie. NIe przepadam za jej osobą, ale w tak bliskim kontakcie nie zraziła mnie bardziej do siebie, a nawet sobie wyplusowała. Fajnie, rzeczowo, a nieraz bardzo ciepło zwracała się do uczestników, mimo, że byli beznadziejni. W tym trójkącie przypadła jej rola MAMY, która jak dzieci zrobią coś nie tak, to i tak na nich nie nakrzyczy.

Chylińska. Tej osoby byłam najbardziej ciekawa. wyglądała świetnie. Miała rewelacyjne buty. Wielkie szpile. Rzymianki, tylko takie w mocnym wydaniu. W tv widać, że ma teraz świetną figurę, a w rzeczywistości jest bardzo szczupła. Rozmiarowo chyba równa Foremniakowej. Ubrana na czarno, ale bardzo fajnie. Zachowywała się bardzo spontanicznie, niczego nie udawała, mówiła otwarcie czy jej się podoba czy nie. Zawsze zwracała moją uwagę, jest bowiem bardzo zauważalną osobą, a teraz jeszcze bardziej mnie zaciekawiła. Tylko te tatuaże....Każdy lubi co innego....

Uczestnicy. Pierwszych 5 występów klapa, nic ciekawego. Byli bo byli. Dopiero się rozkręciło po 6 uczestniku. Niektórzy naprawdę świetni. Śpiewali, tańczyli, wyginali się, kręcili długopisami, grali i śpiewali. Uważam, że jurry wybrało dobrze.

Jestem strasznie ciekawa jak to wypadnie w tv. Ale to dopiero na jesieni.

 Jeśli będziecie mieć możliwość wybrania się na takie nagranie to polecam, to co pokazują w tv to jest tylko namiastka tego co się dzieje naprawdę.

Jeszcze o mojej diecie. Jak już napisałam wybrałam się tylko po śniadaniu i z butelką 0,5L wody w torbie. Głodu naprawdę nie czułam w przeciwieństwie do mojej rodzinki. Po drodze na pociąg, bo tak wracaliśmy, zahaczyliśmy o budkę z fast foodami.... Wiem, wiem, wiem ochydztwo!!!!!! Po drodze nie mieliśmy sklepu, zresztą była prawie 22ga, więc nic innego nie było. Kupiliśmy po bule i pobiegliśmy na pociąg. Buła oczywiście to hamburgery.

Tak zakończyła się moja głodówka!!!!! Na moją obronę : moja buła była mała i z kurczakiem.

 

 

13 czerwca 2010 , Komentarze (2)

I już po panieńskim.....było bardzo sympatycznie i bardzo, ale to bardzo wesoło!!!!

Prezent udał się wystrzałowo: Stringi z piórami, do tego zwiewny szlafroczek również z piórami a wszystko w kolorze czerwonym, a do zestawu opaska z uszkami zajączka

Zabawa była przednia. Spalonych kalorii moc!!!!! Bolą mnie mieśnie brzycha...od śmiechu!!! Nogi od tańcowania!!!!Głowa...nie boli!!!!! Trzy drinki nie zrobiły burzy w mojej głowie, więc nie ma dziś kacowego samopoczucia!!!! Humory wszystkim dopisały. Przyszła panna młoda odziana w zwiewne piórowe wdzianko, otoczona swymi przyjaciółkami wyglądała na szczęśliwą. Wyczarowałyśmy jej kilku adoratorów, więc swój wieczór panieński zapamięta na długo

Dietka oczywiście zachowana. Driny zostały spalone w trakcie tańca i śmiechem!!!!

10 czerwca 2010 , Komentarze (2)

Dziś ważenie. Marysia pokazała 79 kg, czyli cel osiągnięty, a było cięzko. Nie ma co, trzeba sie trzymać diety, bo zdecydowanie czas dietkowania się wydłuży.

Ogólnie samopoczucie coraz lepsze, bo zaczynam dostrzegać ubywające kilogramy.

Spodnie coraz luźniejsze.

Bluzki luźne, nie widać oponek (choć jeszcze są).

W sobotę idę pożegnać stan panieński mojej koleżanki, więc będę się czuła lepiej, wiedząc, że jestem lżejsza o prawie 5 kg.

Bardzo długo nie byłam na takiej imprezie, gdy ja wychodziłam za mąż to nie robiło się takich imprez.

 Podpowiedzcie co się kupuje na taką okoliczność.  

Będę bardzo wdzięczna, jakoś z pomysłowością ostatnio u mnie kiepsko.

 

7 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Dziś moja  Marysia nie była dla mnie zbyt przychylna...

Wczoraj zminiłam danie obiadowe z diety na gołąbeczki. Młoda kapustka, mięso mielone wp i ryż. Wszystko gotowane. Wydawać by się mogło, że to nir takie tuczące. Zjadłam na obiad dwa gołąbki, bez ziemniaków, sosu. Dziś Marysia pokazała 80,4. Szok, 0,7 kg po takim obiadku, aż się wierzyć nie chce. Może sobota się przetworzyła w moim organiźmie.....

W sobotę do obiadu wzorowo. Potem 3 lampki likieru kawowego, 3 wafelki i jeden kawałek domowego serniczka. Bez kolacji. Rano w niedzielę się ważyłam i było 79,7 a dziś 80,4. Hohoho, to nic, poradzę sobie z tym, bo dalej dietkuję i szybko to spalę!!! Mam tylko nadzieję, że nie będę już robić takich zamian posiłkowych  Nie opłaca się!!! Już to wiem!!!!

4 czerwca 2010 , Skomentuj

Wczoraj spotkanie z moją Marysią, pełna satysfakcja  Przekroczyłam próg 7 !!!!!

Marysia pokazała 79,7!!!! Bomba, nawet z tej okazji poszłam z moją rodziną do McDonalda na lody. Zjadłam bombę kaloryczną!!!! Lody z Lionem i polewą karmelową!!! Ale to była moja nagroda, więc musiałam z niej skorzystać. Było pycha!!!!!

Specjalnie dziś stanęłam jeszcze raz na Marysi a ona nadal 79,7  Super.

Pozdrawiam Was serdecznie, życząc pięknego dnia. U nas piękna pogoda. Godz 8:16 a za oknem 19,6 stC

1 czerwca 2010 , Komentarze (1)

a ja wciąż trwam w mojej diecie i nie mam zamiaru przestać

Na wadze ubywa, ale troszkę mnie martwi to, że na centymetrze nie na żadnej zmiany.

Czy ktoś może mi powiedzieć kiedy się zacznie to zmieniać?

Po ilu kilogramach zacznie ubywać w cm?

Zaczynam się czuć już lepiej w swojej skórze, a jak jeszcze wyraźnie poczuję luzy w ubraniach, to będę już szczęśliwa.

30 maja 2010 , Komentarze (1)

Weekend za nami. Muszę się przyznać, że minął bardzo dietkowo  nie mam sobie nic do zarzucenie. Wszystko było zgodnie z planem, a nawet mniej, bo dziś pominęłam 2gie śniadanie, brak czasu.

Od jutra nowy tydzień i nowe wyzwania w mojej diecie, już nie mogę się doczekać!!!!!

11 dni dietkowania za mną!!!!

27 maja 2010 , Komentarze (2)

I nadszedł ten dzień. Dzień ważenia. MARYSIA przygotowana na jakieś 82 kg, a tu miłe zsaskoczenie, pokazała równiutkie 81kg.

Ale jestem zadowolona. Ta dieta naprawdę działa i do tego nie czujesz, że na niej jesteś. Moja rodzinka zazwyczaj je to samo co ja na obiadek i jest zachwycona.

Teraz muszę jeszcze bardziej zacząć ćwiczyć. Rower odmówił posłuszeństwa, ale za pare dni będzie z nim wszystko ok, więc będziemy z synkiem wędrować po naszej miłej mieścinie. Na razie muszę zadowoloć się tym co robię do tej pory, czyli spacerami z Majusią. Ostatnie dni spacerowałam dość intensywnie. Szybki marsz, postawa wyprostowana, brzuch wciągnięty, no i ten cudowny balaścik z przodu w wózku. Taki spacer ok 1,5 h i wracam zapocona, ale zadowolona bo łączę przyjemne z pożytecznym. Wieczorkiem jeszcze kilka minut na ćwiczenia rozciągające i brzuszki i czuję się ok.Czuję że pomagam mojej diecie  i swojej sylwetce.

Miłego dnia Wam życzę i wytrwałości w dietkowaniu, aby Was nie dopadły pokusy!!!!!

26 maja 2010 , Komentarze (1)

Dziś mija już 7 dzień mojej diety. Jutro ważenie i mierzenie.

Dzisiejszy dzień, mały wyjątek w diecie  Dzieciaczki moje obdarowały mnie przepysznymi czekoladkami (gorzka czekolada z likierem- pychotka!!) z okazji dzisiejszego święta wszystkich mam. Nie mogłam się oprzeć i zawieść moich dzieciaczków. Skusiłam się na 4 czekoladki!!!! Pierwszy krok w bok!!!! Mam nadzieję, że mimo to jutro będę zadowolona z podsumowania tygodniowego, czyli spotkania z MARYSIĄ.

Przypomnam MARYSIA wygląda tak:

Ciekawe co jutro mi powie????????

Będziemy się przyjaźnić, czy pałać do siebie wrogością?

Stawiam na to pierwsze, bo samopoczucie dietkowe wspaniałe. Nastawienie pozywyne to już sukces. Kolejnym sukcesem będzie każde zbliżenie do celu, czyli do 68 kg.

Jeśli ta moja dietka będzie nadal tak WSPANIALE DOPASOWANA to wróżę sobie sukces!!

Trzymajcie się wszystkie Vitalijki w swoich postanowieniach!!!!

24 maja 2010 , Komentarze (1)

Muszę się przyznać że, zakochuję się w tej mojej diecie. jestem zachwycona jak z małej ilości składników można 'wyczarować' pyszny sycący posiłek. Polecam wszystkim, którzy nie mogą się zdecydować na wykupienie diety. Naprawdę jest bardzo fajna i nie trzeba się katować, bo posiłki są bardzo różnorodne. A co najważniejsze na wadze widać różnicę!!!!!!